Rollage yn Astyr - Original RPG
RyA - Forum
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna
->
Pamiętniki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ważne
----------------
Nowości na Forum
Wasze pomysły
Rasy postaci
Klasy postaci
Świat
Wyposarzenie
Sesje
Loża graczy
Inne
rasy podstawowe
rasy specjalistyczne
Umiejętności
klasy podstawowe
klasy specjalistyczne
umiejętności podstawowe
umiejętności specjalistyczne
Świat gry
Rasy
Klasy
Podstawowe
Specjalistyczne
Bronie
Pancerze
Przedmioty magiczne
Eliksiry
Historie postaci
Karty postaci
Umiejętności
Zwykłe
Ponadprzeciętne
Zaklęcia
Zwykłe
Ponadprzeciętne
Zaklęcia druidyczne/kapłańskie/szamańskie
Zaklęcia ogólnodostępne
Zaklęcia akademickie
Pamiętniki
NPC
Karty Postaci
Historie Postaci
Pamiętniki
Umiejętości
Magia
Rasy
Ekwipunek
Czarodzieje
Organizacje
Bestiariusz
Targowisko
Selindia
Centra
Zathria
Regulamin i sprawy organizacyjne
Karty Ari
Karty Kala
Karty Tourvi
Karty Dae
Karty Ysi
Karty Kaego
Karty Iny
Karty Toma
Karty Mita
Karty Seo
Karty Ruffa
Karty Rava
Karty Sila
Karty Malo
Pozostałe Karty
Pracownicy
Nauczyciele
Uczniowie
Zajęcia
Goście i inni
Runy
Runy unikalne
RPG - Rollage yn Astyr
----------------
Poradnik żółtodzioba i FAQ
Sesje
Loża graczy
Świat
Poradniki techniczne
Poradnik gracza
Inne
----------------
Co nas kręci i rajcuje?
Offtop
Humor
Old Stuff
----------------
Śmietnik
Archiwum
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Ina
Wysłany: Nie 22:00, 22 Wrz 2013
Temat postu:
Bardzo się trzęsę.
Głównie to ze strachu, wiem, że ON prędzej czy później mnie zeżre. Muszę bronić Ceta, może on mnie potem obroni przez NIM.
Ale, nie mogę się dać zjeść, przecież obiecałam Drzewcowi, że mu pomogę. Na szczęście, zabrałam gałązkę z lasu, kiedy będę w pełni sił, to zasadzę je na nowo i wspomogę magią, żeby szybciej się przyjęło.
Bronić gałązki. I Ceta. I trzymać się zdala od NIEGO.
I ta Emma...
Ina
Wysłany: Nie 12:40, 08 Wrz 2013
Temat postu:
Nic z tego nie rozumiem.
Mieliśmy poprzebywać poza szkołą, żeby potrenować i zyskać doświadczenie a tymczasem to każdy poszedł w swoją stronę.
Przyszło mi wędrować z przebrzydłym, wcale nie krasnoludzkim krasnoludem, kolesiEM, który krzyczy mi w głowie (następnym razem wybuchnę mu mózg), innym krasnoludem, który krzyczy na pana Charliego no i z panem Charliem, który jest jedynym, normalnym członkiem tej drużyny.
Zadanie w mieście kobiet i opowieść tego zboczeńca, no miodzio. Nie wiem tylko po co tam w ogóle poszliśmy, skoro te kobiety i tak finalnie dał sobie radę same. Hm...
Plus tego wszystkiego jest tylko jeden - pan Charlie wcale ładnie mnie narysował.
Ina
Wysłany: Czw 0:11, 13 Gru 2012
Temat postu:
Zombieeee. Żywe trupyyy.
W książce wyglądały... mniej żywo. Albo mniej nieżywo? Pół żywo?
W każdym razie... Nie było czuć ich smrodu. Nie było słychać wydawanych przez nich odgłosów, nie było widać ich pełzakowatego kroku, pustych oczu i żółtej ropy cieknącej z paszcz.
Nie dałam rady. Przerażały mnie.
Już w książce ciężko mi było choć na chwilę utrzymać na nich wzrok. To nienaturalne. Obrzydliwe.
Tak, Matka Natura nigdy nie stworzyłaby takich szkarad.
Nie mam siły opowiadać co było dalej, oprócz tego, że zombiaki omal nie dorwały bliźniaków, oraz, że udało mi się tak wspaniale użyć czaru, że przywołałam bestię... w budynku. Czuję się okropnie beznadziejna.
Niech tam. Na całe szczęście z pomocą przyleciał pan Sky i w sumie to nas uratował. Dobrze, że chłopaki dotarli na czas do ZASPY. Inaczej byłabym teraz uroczym żywym trupem... albo nieżywym...
<na końcu wielki kleks, o.>
Ina
Wysłany: Nie 23:27, 25 Lis 2012
Temat postu:
W przerwie pomiędzy mniej lub bardziej dziwacznymi zadaniami naszych pań profesorek dostaliśmy nieco czasu wolnego. To chyba był mój najgorszy czas wolny, jaki do tej pory miałam.
Zainteresowałam się opowieściami jakiejś piratki, co jej zginęli towarzysze.
Potem się oczywiście okazało, że o zadaniu wiedzieli wszyscy, co mnie w sumie nie zdziwiło, jednak miałam ochotę na przygodę z dreszczykiem emocji.
Udaliśmy się do zamczyska, w którym rzekomo grasował duch jakiejś arytstokratki, co ją mężuś jakiś czas temu tam zamurował.
Dość szybko udało nam się zejść do lochów, gdzie spotkaliśmy Wielkiego Kotka, którym Mały Kotek był baaaardzo zainteresowany. Na tyle, że go zbudził.
Nie było z nim wiele problemu, dodatkowo Simon, dość mało elegancko, popieścił go prądem.
Potem jednak... Znaleźliśmy z Kotkiem zwłoki jednego z naszych zaginionych. Nie powiem, byłam rozgoryczona. W sumie to nadal jestem, mimo, że nigdy wczesniej człowieka na oczy nie widziałam. Porozmawiałam z nim przez chwilę... To wciąż mało przyjemne uczucie. Brrr.
Potem był obluzowany kafelek.... Gdyby nie Kotek, skończyłabym pewnie u diabła na imprezie. Przeraziło mnie to. Na moment musiałam stracić czujność...
Dobrze, że Futrzak ze mną był. Ocho, nie powinnam była tego pisać, wiem jednak, że Pan nie lubi, jak się kreśli. Mam nadzieję, że Kotek nie dorwie nigdy tego pamiętnika... Inaczej życie mi nie miłe.
Potem zobaczyłam ducha, panią hrabiankę. Chciała ucapić Kotka, który oczywiście jej nie widział... ale jej nie pozwoliłam. Nie sposobało jej się to, potem jednak zniknęła, bo pojawił się ktoś inny.
Na naszej drodze stanęła jakaś dziewczyna. Na początku, przez natłok dziwów, wcale nie chciałam uwierzyć, że jest prawdziwa. No ale w końcu jakoś dogadaliśmy się z nią i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Musieliśmy jednak pokonać szyb z wodą, z którego dostaliśmy się do kopalni. Kotek prychał i nie był zadowolony, ale w gruncie rzeczy to była jedyna droga.
W kopalni też znaleźliśmy drugą zgubę, był ranny, ale żywy. Przestraszony. Może miał do czynienia z jakimś potworem? Opatrzyłam go jak najlepiej umiałam, a potem się okazało, że nasza nowa towarzyszka go zna.
Wyprowadził on nas na powierzchnię, i wróciliśmy do miasteczka.
Na początku nie potrafiłam spojrzeć piratce w oczy, zawiedliśmy, w końcu. Ale ona okazała się być bardziej ludzka niż sądziłam. Oddałam jej jednak wszystkie pieniądze, nie chciałam być jej winna czegokolwiek.
Muszę się położyć, kąpiel w tamtym stawie nie była zbyt przyjemna.
Jednak bycie poszukiwaczem przygód ma swoje dwie strony. Teoretycznie wygląda to całkiem inaczej. Mimo, że jest krew i trup, nie ma ich zapachu, aury, nie wiem czego jeszcze. To jednak trochę straszne.
Muszę przestać się bać, inaczej bliźniaki będą się śmiać. Nikt nie będzie się ze mnie śmiał.
Ina
Wysłany: Nie 23:38, 18 Lis 2012
Temat postu:
Wakacje się skończyły... Zaczął się nasz ostatni rok w ZASPIE! Wciąż nie mogę w to uwierzyć... Tak szybko zleciały te wszystkie lata! Tyle już czasu się uczę... i tyle czasu muszę już się męczyć z tymi idiotami!
W dodatku, Kylhe gdzieś wcięło i co, sama muszę się z chłopstwem użerać. Tak to jak ona huknęła, to spokój był...
Zapowiedziany wykład z panią Vivienn się nie odbył... za to dostaliśmy za zadanie przejść symulację. Pani Daewen zamknęła nas w jakimś domku w lesie, dała mapę i kazała dojść do pobliskiego miasteczka. Na całe zadanie mieliśmy 12 godzin. Zabrała nam też cały ekwipunek! Wszystkie zioła i mój sztylet... Nie lubię się z nim rozstawać, w końcu to prezent od Pana!
Z uwolnieniem się poszło względnie łatwo, schody zaczęły się później, podczas przedzierania się przez las. Jako pierwszej udało mi się wpaść w pułapkę zastawioną przez panią psor, a był to wielki dół. Na szczęście zdążyłam się chwycić jakichś korzeni i nie potłukłam się zbytnio.
Potem jeszcze Tag wpadł w pułapkę, ale potem już byliśmy czujniejsi.
Następnym problemem była rzeka. Sposób na jej przejście wymyśliłam już na samym początku, ale Simon wolał swoim błyskiem przetransportować wszystkich. Udało mu się to jednak tylko z bliźniakami i Kotkiem, bo potem niemalże padł z wyczerpania. Przystąpiłam więc do akcji... Co prawda nie bardzo chciałam się zdradzać z tym zaklęciem, no ale nie było rady. Ożywiłam więc drzewca, którego poprosiłam, żeby przeniósł mnie na drugą stronę. To zaklęcie okropnie mnie zmęczyło, jednak w sumie to się udało. No i chłopaki po raz kolejny zbierali szczęki z podłogi.
Po drugiej stronie czekała nas kolejna przeszkoda... Kwiatki, których woń niemal pozbawiła nas szansy na wykonanie zadania. Na szczęście w porę się otrząsnęłam i razem z Alecem pobudziliśmy wszystkich, którzy padli ofiarą upojnej woni.
Powlekłam się w końcu dalej, licząc każdy krok. Napotkaliśmy na drodze chatynkę, ale odeszliśmy od niej prędko, po czym polną dróżką ruszyliśmy dalej.
Sielanka w koło, pole, falująca pszenica i zachód słońca... oraz wrzask Zena, którego coś w krzaki wciągnęło. Cele tego manerwu nie były znane, a porywaczem okazało się dziwne stworzenie o długaśnym ozorze. Potem na Kotka rzuciło się małe, włochate coś, i potem uciekaliśmy stamtąd czym prędzej.
Do miasta doszliśmy niedługo potem, grubo przed czasem. Powitała nas jednak zamknięta brama. Na początku strażnik nie chciał nam otworzyć, więc Alec wymyślił 'świetny' sposób na przekonanie go - upozorował u mnie ciążę. A potem opowiedział śliczną bajeczkę. Strażnik buchnął śmiechem na tę telenowelę, ale w końcu nas wspuścił. Padałam z nóg. I kiedy spotkaliśmy panią Daewen i weszliśmy do karczmy, to natychmiast zasnęłam, tylko jak oparłam się o stolik.
Obudziłam się już w pokoju, musieli mnie przenieść. Chłopaczyska zatroszczyli się nawet o zdjęcie mi butków, w sumie to nawet słodkie. Ale teraz to pójdę chyba jeszcze spać, ogarek świecy, który z ledwością udało mi się zapalić ledwo się tli... Mam nadzieję, że nasz latający pojazd zostanie przysłany tuż pod karczmę...
Ina
Wysłany: Nie 23:17, 18 Lis 2012
Temat postu:
Nareszcie w domu... Wróciliśmy z tej przeklętej piramidy, nie jestem jednak zbyt zadowolona.
Po rozwiązaniu zagadki z częściami mostu doszliśmy w końcu do celu - wielkiego skarbca. Oczywiście wszyscy od razu rzucili się na kosztowności, nie wiem co oni w nich widzą. Przecież to w ogóle nie ma wartości. A przynajmniej dla mnie.
Z legend, które wcześniej znaleźliśmy, dowiedzieliśmy się też, że został w piramidzie zamknięty wilk..., którego w skarbcu znaleźliśmy. Rzucił się na nas, jednak potem odskoczył, widząc naszą przewagę. Był silny, nas jednak było więcej.
Zaczęliśmy się zastanawiać co z nim robić, a on to wykorzystał... Cholera, kolejne niepowodzenie! Wziął sobie i uciekł! Byłam wściekła.
Pan Sky powiedział jednak, że my swoje zrobiliśmy. Mieliśmy zbadać budowlę? Zbadaliśmy.
Po powrocie natychmiast poszłam się wykąpać, co poprawiło mi nastrój. W międzyczasie do pokoju wpadł któryś z bliźniaków. Ha, ha, nieźle się zawstydził, gdy zobaczył, że jestem w łazience, i dobrze mu tak!, może wreszcie nauczy się pukać!
Chwilę potem zjawiłam się na umówionej imprezie u Eylana. Oczywiście 'organizator' dowiedział się o swojej 'roli' na samym końcu, nie był więc zbyt zadowolony.
Ina
Wysłany: Pią 22:40, 26 Paź 2012
Temat postu:
Piramida jest labiryntem.
Jestem jakaś poddenerwowana, nie czuję się w tym miejscu za dobrze.
Znaleźliśmy drogę na kolejny, niższy poziom, ale póki co odpoczywamy.
Ta banda idiotów... ale jest jedno pocieszenie... Eylan chyba się dziś odblokował. Na momencik, ale jednak. To pocieszające. Okazuje się, że jest wielce przydatny kiedy nie mdleje!
Ina
Wysłany: Nie 21:39, 21 Paź 2012
Temat postu:
Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Jak oni mogli?!
Przerwano nam praktyki. Teleportowali nas z powrotem do akademii, twierdząc, że nie podołalibyśmy. Że to było zbyt niebezpieczne. To po co on nas tam w ogóle wysłał?!
Przecież obiecałam tamtym ludziom, że nie zawiedziemy! Że pójdziemy! Byłam gotowa tam iść, mimo strachu i z myślą, że zginę! Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył.
Pan Sky się na mnie pogniewał, gdy nie okazałam entuzjazmu na jego zastępcze zajęcia. Było mi po tym bardzo głupio, nie powinnam była się tak zachować w stosunku do niego, w końcu on akurat nic nie był winny.
Po jakże niemiłym spotkaniu z panem Caelem, przy którym nawet nie starałam się hamować złości, okazało się, że do naszego pionu został przeniesiony jakiś chłopak. Na początku byłam zbyt zdenerwowana, żeby z nim porozmawiać, dopiero potem przedstawiliśmy się sobie nawzajem. Jego imię to Regis i wydaje się on naprawdę dobrym kompanem. Oczywiście, z pewnością nie jest zbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy, w drugim pionie musiał mieć przyjaciół i znajomych… A my zawsze byliśmy jego wrogami. Nie chciałabym być na jego miejscu. Mam jednak nadzieję, że szybko się zapoznamy i współpraca się opłaci.
Poszliśmy wszyscy na arenę, naszym zadaniem było pokonanie potwora. Zanim zaczęliśmy walkę udało mi się przeprosić pana Sky’a i przygotować się do starcia.
Naszym ‘przeciwnikiem’ okazał się wielki pająk, Wilhelm powiedział później, że była to arachnica, bo z przodu miała wrośnięte ciało kobiety… Ona okropnie wrzeszczała, wciąż mam wrażenie, że nie słyszę najlepiej. Pokonaliśmy to zwierzę, oczywiście nie bez wielkich problemów, wybuchów i pomniejszych ran.
Po walce… otrzymałam swoją pieczęć. Nie czułam się jednak zbyt dobrze, wciąż dziwi mnie, że ją mam. Nie zasługuję na nią. Jest ona piękna, w skomplikowane, kwiatowe wzory. Gdybym dostała ją zasłużenie z pewnością podobałaby mi się jeszcze bardziej.
Mieliśmy jednak kilka problemów… Eylan, Cet, Kotek, Tag i Zenfire nie dostali pieczęci! Pan Sky zagroził, że będą mieli jeszcze tylko jedną szansę…
Bliźniaki, Simon i Wilhelm zarządzili imprezę. Niezbyt widziało mi się balowanie, szczególnie, że niezbyt ochłonęłam po wszystkich wydarzeniach. Chłopcy spustoszyli spiżarnię, nanieśli jakichś lodów, żelek i innych niezdrowych słodkości, nawet flaszkę skądś wytrzasnęli.
Uciekłam stamtąd przy pierwszej możliwej okazji.
Rankiem wyruszyliśmy w las. Zainteresowała mnie nazwa miejsca, miał to być ogród. Faktycznie, gdy dotarliśmy na miejsce, znalazłam kilka nowych roślin. Nazbierałam kilka listków orientalnych drzew, zrobi się z nich pyszną herbatę.
Potem jednak na naszej drodze znalazło się… drzewo. Było przewspaniałe… ale nie potrafiłam powiedzieć o nim nic. Dam jednak głowę, że uczyliśmy się o nim! Niech cholera weźmie imprezy bliźniaków! Drzewo ominęliśmy szerokim łukiem.
Ruiny, (bo mieliśmy znaleźć i przebadać ruiny), odnaleźliśmy bez problemów, zbadaliśmy… Znaleźliśmy skrzynię ze złotem, a pod nią także mechanizm, który otworzył nam przejście wgłąb piramidy.
Póki co odpoczywamy, eksplorację odłożyliśmy na jutro.
P.S. Bliźniacy to idioci.
Ina
Wysłany: Nie 22:10, 14 Paź 2012
Temat postu: Pamiętnik Echo
To niesamowite… Wszystkie te lata, tyle się nauczyłam! Pan miał rację, On zawsze ma rację! Tak się cieszę, że mnie stamtąd wyciągnął… Na początku wcale nie byłam przekonana, ale teraz wiem, że mam ogromne szczęście! Nauczyłam się czytać, pisać, używać magii i walczyć, w dodatku… Mam przyjaciół!
Kotek to słodki, aczkolwiek nieco upierdliwy osobnik, o czym z pewnością przekonuje się Eylan. Momentami jest mi go szkoda, ale w końcu jest od Kotka sporo wyższy i jakby tylko chciał mógłby go posłać na drzewo, no, pod warunkiem żeby odważył. Simon i Wilhelm są szaleni, uwielbiają pojedynki, szczególnie z chłopakami z drugiego pionu. Cetrail jest bardzo tajemniczy a Zenfire potrafi ustrzelić muchę strzałą! Tag umie stworzyć najprawdziwszy lód z niczego!, a Kylhe jest bardzo energiczna. Są jeszcze bliźniaki, Alecei i Damon, i są oni okropnymi dowcipnisiami. Zresztą, nieco łobuzerskiego fachu od nich podłapałam… Ileśmy psikusów zrobili drugiemu pionowi!
***
Wakacje! Nauka dobiegła końca, teraz czekamy tylko na termin i tematykę praktyk. Trochę się nudzimy. Codziennie zbieram zioła i ćwiczę kontrolę… Chłopaki tymczasem wybuchają dziedziniec, a Kotek doprowadza Eylana do szewskiej pasji.
Nie uwierzysz co zrobiliśmy wczoraj! A… chyba nie powinnam tego tu pisać, jeszcze ktoś by znalazł te zapiski i dopiero by było!
***
Praktyki się rozpoczęły, jesteśmy na bagnach, w wiosce ludzi, którzy nas pojmali. Boję się, okropnie się boję!, ale… ale muszę zaliczyć te praktyki! Co by Pan powiedział! Tyle we mnie zainwestował, a ja mam się teraz poddać?!
Nie sądziłam, że to będzie takie trudne… A wszystko zapowiadało się tak obiecująco! Znalazłam tunel pod ruinami karczmy i nawet dobrze oszacowałam miejsce, gdzie byliśmy! Ale potem… To było okropne… Na zajęciach, kiedy nauczyciel o tym opowiadał to było takie… zupełnie normalne! Ta ręka… I ten szept, w mojej głowie, ja naprawdę nie sądziłam, że to prawda… To chyba straszne, słyszę jak oni mówią! Mimo, że nie powinni! A może ja nie powinnam słyszeć, a słyszę! Może i to pomocne, ale też…
Nie mogę teraz spać. Mam koszmary… Nie mogę mieć koszmarów! Jestem poszukiwaczką przygód!
Inni śpią… a może tylko sprawiają takie wrażenie?
Muszę się wziąć w garść, nie mogę pokazać, że się boję! Powiedziałam tamtym ludziom, że wykonamy to zadanie, nieważne jakie ono będzie, i dotrzymam obietnicy, choćbym miała sama iść wojować ze zmorami! Nie mogę wrócić z pustymi rękami… i nie wrócę.
Albo wóz, albo przewóz!
A teraz się chyba już położę, jeśli ktokolwiek zobaczy, że piszę ten pamiętnik, to nie da mi żyć, cha, cha.
Poszukiwacz przygód z pamiętnikiem, dobre sobie!
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin