 |
Rollage yn Astyr - Original RPG RyA - Forum
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:03, 21 Wrz 2008 Temat postu: Pamietnik Mastera |
|
|
Nie ma to jak dlugi urlop,obijalem sie przez caly czas,zadnych niebezpieczenstw i duzo kisielu.No,ale w koncu zaczelo mi sie nudzic,poszedlem wiec do burmistrza miasteczka w ktorym akurat stacjonowalem czy nie ma jakichs zadan dla mnie.Tak sie akurat fartownie zlozylo ze spotkalem tam swoja Ukochana i tego maga dziwnego Rava.
Jakzem sie ucieszyl ze nie musze nic zalatwiac bo robota sama sie znalazla!no i od razu w takim towarzystwie.Misja byla trudna jak dla nas..mielismy siedziec w karocy i zajadac sie udkami kurczaka,winogronami,lodami,pic drogie wino itd.Mysle sobie "oj..mozemy nie sprostac..a co jak zabraknie jedzenia?!"bo pod zadnym pozorem nie moglismy wychodzic na zewnatrz zanim sie nie zatrzymamy.No ale zanim sie obejrzalem juz siedzialem w przytulnym kolyszacym sie pomieszczeniu.
Nie bylo tak zle jak myslalem,jedzenia bylo w brud,a co najlepsze osobami ktore nas eskortuja byly pam pa ram! : Kal ,Tom , Kae ,Marika ,Viv i Cel !Przynajmniej tych widzialem,ale i tak nie moglem usiedziec w miejscu i musialem rzucic Kaego ogryzkiem udka xD
Jakaz to byla czadowa zabawa,a jak on sie denerwowal fajnie!jestem zajebisty.
W koncu zatrzymalismy sie..takze mozemy wysiasc..potrzymalismy ich jeszcze chwile w niepewnosci..i Tou w swoim zwyczaju wyszla na przedzie nie robiac sobie nic z ich obecnosci,a ja z Ravem zrobilismy to samo za Nia.
Mozecie sobie wyobrazic jakie bylo ich zdziwienie!a chwile potem u niektorych np u Kaego przerodzilo sie w zlosc..przyniosl jakis rachunek i..i w sumie nie wiem o co mu chodzilo.wiem tylko ze mial cos do Tou..a tego nie lubie i nastepnym razem dostanie mocniej ogryzka w leb.
Drogi pamietniczku..to niech zostanie miedzy nami ale..wsrod towarzyszy nie bylo Kala i Toma,reszta mowila ze poszli sprawdzic jakies slady..aha..slady..tylko sami we dwoch na romantyczny spacerek sobie poszli!
Ziomki z karocy podwiezli nas pod najblizsza karczme gdzie mielismy przygotowane koniki(tak koniki!yupi!),ale narazie wszyscy poszlismy do karczmy w wiadomych intencjach.Po chwili gdy Tou dowiedziala sie juz o szczegolach o jakiejs pracy dla nas,wskoczylismy na koniki!
Jako ze z nas jezdzic umial tylko Rav i chyba Celerian,to dosc zabawnie to wygladalo,oprocz walki Cela i Kaego o Viv pamietam tylko dwukrotne spotkanie z drzewem..zdradliwy trawozerca.
w koncu jakos dotarlismy do celu,Viv zaslabla(to chyba choroba lokomocyjna)wiec Kae nakrzyczal na Cela i zabral od niego Viv.Cel sie zalamal ze "skrzywdzil" swa Pania..i pojechal sobie gdzies powoli.
Dobra dobra..tylko po cosmy tu przyjechali..nie wiem,nie pamietam,moze cos pokrecilem?na pewno nie to oni cos pokrecili!w kazdym razie znow ruszylismy z konikami na polnoc!(ah..zapomnialem wspomniec ze podczas jazdy do tej wioski zniknela Marika..Rav znalazl tylko Jej konia,domyslilismy sie ze dolaczyla sie do Toma i Kala..hm..z pewnoscia im sie to (nie)podobalo) no i patataj! Tou przemowila do nas,a rzekla tak : "pam pam param pam pam"dokladniej nie pamietam bo nie sluchalem,ale mniej wiecej to byly te dzwieki.wywnioskowalem z rozmow reszty ze musimy zabic jakiegos "smoka" i ze wcale im sie nie wydaje zeby to byl smok,no i ze placza 50sz..sporo kisielu by bylo..zostawilismy koniki i poszlismy dalej na polnoc tam gdzie niby ostatnie slady smoka byly.no i Tou razem z Kae znalezli cos..jakies dziwne slady na ziemi..wiec podazalismy za nimi dalej na polnoc.W miedzy czasie spotkalismy Nella i Diię,co oni tu robili nie mam pojecia,ale ich rozmowy byly dosc dziwne,najpierw cos o wiewiorkach potem o beretach z nich itd. szczegolnie niepokoi mnie stan psychiczny Nellasa ale potem moze pozniej.
i tak szlismy i szlismy no i slady sie urwaly,wiec spytalem ich czy moze nie pomoc,oczywiscie mnie zignorowali(pewnie dlatego ze jestem czarny..rasisci.),Kae sie wkurzyl i poszedl sobie,wtedy Tou mnie poprosila zebym sprobowal cos znalezc...ta.. teraz to prosze,a jak czlowiek chcial pomoc to go nawet nie sluchaja..moze sie wstydzila przed Kae,nie wiem,ale nie moglem Jej odmowic wiec spojrzalem swoim podczerwonym wzrokiem i dostrzeglem slady na drzewach prowadzace na polnoc.W tej chwili Nell dostal kowadlem w glowe i zemdlal,wszyscy go olali wiec Rav podpalil mu dupsko by sie obudzil,dobry manewr zaczynam go lubic,no ale zanim Nella znow spotkalismy powinien juz dawno splonac,ale jakos sie trzymal..dziwne..No dobra.idziemy dalej,az w koncu dotarlismy do jaskini,szczesliwi ze u kresu podrozy wchodzimy do srodka,a tam co?!nie co tylko kto..bo byla tam Marika.Galy nam na wierzch wyszly..byla ona w klatce,w wielkiej biblioteko-laboratorium.WtF?narzucalo sie na mysl.Przyjaciolka wytlumaczyla nam ze spadla z konia i zemdlala,obudzila sie dopiero tu..wiec korzysta z dobrodziejstw miejsc i czyta ksiazki..jak tak mozna..No i ten..uswiadomilem ze Tom z Kalem nadal w sielankowym nastroju musza sobie spacerowac dalej.ale moje rozwazania na ich temat przerwal stary dziadek,tutaj bylo sporo dialogow ktorych nie sluchalem,doslyszalem najwazniejsze,ze ktos mu ukradl smoka i ze mamy mu go znalezc.ZE CO KUR...?!smoka mu ukradli?!jeszcze do tego malo zwrotnego..no nie ja chyba snie..znalazl sobie smocza zabawke oO.Marika wyleciala pierwsza krzyczac cos ze "Dla nauki wszystko" whatever..nie mozna bylo Jej zostawic samej,polecialem za Nia.To co ujrzalem po chwili przeszlo moje wyobrazenia..Kal lezal na Tomie oO @_@ @_@ @_@
Marika starala sie ich rozdzielic...czyzby zazdrosc? @_@
Bylem lekko skolowany,smiac mi sie chcialo,ale wolalem nie..bo..bo by pomysleli ze mi sie podoba i ze chce nich dolaczyc..brr..nie,wole pozostac hetero.
Nagle Marika poleciala na drzewo,a Kal ostro dobieral sie do Toma,wtem
nasza druzynowa ksiegarnia wiedzy ostatnimi silami powiedziala zebym pomogl Tomowi.
Dobra skoro tak mowi,zlapalem Kala za ogon(z podniecenia musial przemienic sie w wilkolaka) no i przywiazalem do niego jeden z rekawow mojego plaszcza a drugi do drzewa..idiota nie mogl zrozumiec ze robi zle i go rozerwal..wrr...wkurzylem sie! skoczylem mu na plecy i staralem sie zabrac kase na nowy plaszcz,a ten cham rzucil sie na plecy przygniatajac mnie,nadbiegajaca Tou i nieprzytomnego Toma..uu...boli..na szczescie Rav przywalil mu kamieniem swoimi magicznymi silami..kolejny + dla niego.Kal sie odmienil,zaczeli opatrywac rany,a ja..a ja zrobilem sobie kisiel.
[dalej jest wielki kleks z kisielu]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 2:24, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dżem dobry!
Dawno tu nie zagladalem,bo nie bylo kiedy i nawet ochoty brak,szczegolnie po incydencie z robalami gdy Dae... eh.
Wracajac do tematu! Wesele,ah tak wielkie wesele!Ekipa uratowala jakas ksiezniczke z bajki i w nagrode dostalismy zaproszenie na jej slub! Łiiii cool.Zarcie bylo przednie,driny tez,ale najlepsze wrazenie robila na mnie sluzba.Boze co to za paroby byly!Robili wszystko czego sie od nich zadalo!Poprosilem kisiel,przyniesli 10litrowy gar,poprosilem o podrapanie za uchem,podrapali!ah te wachlarze,do tej pory czuje lekki powiew wiatru na twarzy,a nie.. <zamyka okno> no..na czym to ja skonczylem..a tak!no wiec byl bal!Hm..dobra to juz pisalem,bal trwal dluuugo,niestety skonczyl sie nagle tak jak nagle sie dowiedzielismy o zaproszeniu nań. a zakonczenie bylo efektowne,nigdy nie spodziewalbym sie takich efektow specjalnych na zakonczenie imprezy,zeby wynajac szamanow wywolujacych mega burze?! cos wspanialego,zapamietam to do konca zycia, szczegolnie ze obudzilem sie na plazy,chyba za duzo wypilem i nie zdarzylem spowrotem na statek jak odplywal,nie pamietam tylko bol glowy,ale szybko humor sie poprawil gdy zobaczylem Rava i..jakichs 2 innych ktorych kojarzylem z imprezy,jeden wygladal jak jakis hm..jakby go tu dobrze okreslic,jak jakis..jakis pedal!czy cos,jakis taki kat na baby,zle mu z oczy patrzylo nie podobal mi sie,od razu bylo wiadomo czym sie zajmuje,uwodzi wykorzystuje i okradna biednych chlopcow,ale nie nie ze mna te numery!niech wykorzysta Rava!a ja sie bede z niego potem smial !A drugi koles..o ile dobrze zrozumialem to byl to mag czy jakis tam czarodziej wody,totez od razu nasz druzynowy ognisty mag go znienawidzil,ah to jego spojrzenie jakby chcial go otworzyc i wypruc flaki,tak jak to sie robi z konserwami rybnymi..no wiecie o co chodzi.
Wracajac do tematu.. : bylismy na wyspie,kogo by to zmartwilo,jednak w pamieci tkwily opowiesci ze statku,o nawiedzonej wyspie,wyspie umarlych czy nie umarlych skoro bezludna wyspa to chyba jednak juz nie zyli,skoro niezyli to nie bylo tu jedzenia bo inaczej by zyli! to byla straszna perspektywa.Wiec usiadlem sobie na ziemi i spotkalem Jellyfisha!jak milo jest poznac kogos tak podobnego do siebie samego,byl niemal identycznie jak ja z kisielu,tylko cos mowil ze prawie w 100%, kogo to obchodzi,wygladal lepiej ode mnie,az z trudem sie powstrzymalem zeby go nie zjesc ^^. nazwalem go Meduza,prawda ze ladnie?jemu tez sie podobalo,okazal mi to pazac w reke gdy go dotykalem,ale to nie bylo zwykle oparzenie! to bylo takie..przyjacielskie:)
Jak juz mowilem bylismy na wyspie i hm..ten nowy Robin Hood wywrocil sie o cos,co za slamazara,a niby elfem jest ha ha.taki z niego elf jak ze mnie Kae.w kazdym razie byl to nagrobek,a potem coraz wiecej ich znalezli.To ja sobie mysle: o nie..to nie dla mnie!i wrocilem do mojego nowego wodnego przyjaciela,pamietajac ostatnia przygode z duchami,ktore nie mogly wejsc do wody!haha! jestem bezpieczny,kto tam by sie przejmowal setkami kosciotrupkow..hm..dobra ide z nimi.
I tak wedrowalismy,niczym koziolek do Pacanowa,wlasciwie to ta nazwa bardzo adekwatna,az doszlismy,doszlismy do..kapliczki!nie jakiejs tam zwyklej kapliczki,byla to kapliczka..ktora..ee..miala na sobie napis!
cos tam cos tam cos tam,nie pamietam dokladnie.W srodku bylo ciemno,no to mysle,lepiej nie wchodzic,a tu nasi dwaj magowie tam polezli,banda idiotow!wlasciwie dwojka.Jedynie Robcio zostal,moze jest pedalem,ale za to potrafi zachowac zdrowy rozsadek.Nagle niewiadomo skad wydobyl sie wrzask!to byly duchy,na pewno mowie wam!dobiegalo to zewszad do okola!to bylo jak przestroga przed gwalcicielem,wiec wbieglem jednak za dwojka idiotow do srodka,Rob za mna,nie mylilem sie!-pomyslalem sobie.Jednak na szczescie do niczego nie doszlo bo szybko spotkalismy Setha i Rava,przynajmniej tak mi sie wydawalo,bo ciemno tam bylo jak na antarktydzie.Dowiedzialem sie jakie oni maja zdanie co do naszego polozenia,sterta bzdetow,ze jestesmy w zaswiatach.. ha ha ha..a gdzie byl niby Styks?! ale nie chcialem ich uswiadamiac jakie glupoty plota.
wnet ukazal sie nam zarys nowej postaci,wtf? wchodzilismy sami,w srodku mialo nikogo nie byc.Jak sie okazalo byla to DAE!Jakze bylem radosny,a jednoczesnie zrozpaczony,wyrzuty sumienia wrocily,chcialo mi sie plakac,nie..rozplakalem sie,rozkleilem sie kompletnie,jednak ona zyje!
a tu co..nagle sie okazuje ze jest duchem.To bylo straszne przez mysl nawet przeszlo mi ze moze mnie zabic!ale nie,nie Ona,nie,Dae,jest zbyt kochana ^^
Miala byc naszym Wirgiliuszem,kimkolwiek byl,newermind.w kazdym razie kazala nam obrac jedna ze sciezek by wyjsc z piekla,jednak to byly zaswiaty a grecy sie mylili co do jego wyobrazen,smutne tracili dodatkowe pieniadze dla urojonego przewoznika.A sciezki byly takie: odwagi, madrosci i poswiecenia.
No tak,no to decyzja,jako ze do mnie zadna z nich nie pasowala,nie zabralem glosu.Wybrali odwagi,ale bylo za pozno by sie sprzeciwic..duchy i droga odwagi?!chyba ich popiep...niewazne.i sunelismy ta droga,doslownie sunelismy,bo jak nam Dae wytlumaczyla,tam nie poruszalo sie normalnie za pomoca miesni,wszystko odbywalo sie za sprawa woli,silnej woli,ktorej za silnej nie mam,wiec krucho..wiec sunelismy tak w ciemnosciach do przodu,gdy nagle nasza kochana wampirzyca kazala nam sie zatrzymac i przygotowac do walki,to mial byc nasz pierwszy test,dodatkowo nie mozna tu bylo walczyc normalniemtu trzebabylo wierzyc w to ze to co chcemy zrobic zda egzamin,na nic sie zdaly moje skrzyzowane palce bez silnej woli, a przeciwnikiem byl ogromny pies z trzema glowami!Cerber czy jak mu tam,chlopaki szybko pozbawili go pierwszej glowy,mnie zlekcewazyl uwazajac za niegroznego,glupi,zakradlem sie za jego plecy itam usiadlem!haha! nie spodziewal sie tego,ale moja silna wola okazala sie niewystarczajaca by cokolwiek mu zrobic,Rob dokonczyl dziela strzalem przeszywajacym czaszke ostatnia glowe potwora(kiedy stracil druga?sam nie wiem),no wiec co robic,nie bedziemy stac jak jacys idioci w ciemnosci,suniemy dalej!
ciaga ciaga ciaga ciaga shoe shoe!
i tak jedziemy,az nagle bach!Dae krzyczy stop,ale my za pozno zareagowalismy i bach w dol,w ciemnosc,przepasc,czarna dziura nas wessala,wyladowalem na ziemi,tyle pamietam,gdy sie obudzilem wisialem w klatce znow na gorze,niedaleko mnie w drugiej klatce jakies dziecko.Gdzie sie podziala reszta?czemu jestem tu sam?co robie w klatce i czemu ta klatka jest zawieszona nad przepascia! wreszcie..kim jest to dziecko?te pytania nurtowaly mnie az ku mej uciesze zobaczylem przyjaciol! przyszli mnie wybawic,tego bylem pewny,pomachalem im,potem odcieli mnie spadlem w przepasc,pamietam roztrzaskujaca sie klatke i gruchot kosci,gdy znow sie obudzilem naszczescie bylem caly,nie wiem jak to sie stalo,bylem pewien ze powienienem byc caly polamany,moze w piekle nie da sie polamac?
Odnalazlem Dae,jak sie dowiedzialem,reszta miala mnie w dupie i poszla beze mnie.Tak nie ma to jak kumple,kompani..znajomi? ktorym ufasz,a w potrzebie zostawiaja cie samego w piekle samemu uciekajac twoim kosztem gdzie pieprz rosnie,zaprawde zacne zachowanie,pelne godnosci i honoru.Stfu..niech sami sobie podrozuja.Juz dawno nie bylem tak zly,dobrze ze Dae troche mnie uspokoila..tym razem wybralem droge madrosci.. znalazlem sie w sali cwiczen z matematyki,przede mna arkusz,zagladam do srodka,a tam całka potrójna dziewiątego stopnia z logarytmu naturalnego granicy sinusa z pierwiastka sześciennego po obszarze omega.To bylo straszne,jak oni mogli to zrobic!na szczescie mialem tablice matematyczne!one mi pomogly!zadanie wcale nie bylo takie straszne jak na poczatku sie wydawalo,po kilku godzinach udalo mi sie je rozwiazac i wyszedlem na wolnosc! Łiiiiii.Ha ale nie tak poprostu wyszedlem! schowalem wczesniej do kieszeni Dae i ucieklem razem z Nia!Szatan bedzie wsciekly :> sa jeszcze lepsi od niego niech sie z tym pogodzi . doszlismy na plaze,znow spotkalem swojego przyjaciela Meduze!Pocieszyla mnie nieco,zlosc na kompanow nieco przeszla,ale gdy ucieszeni nadbiegli do mnie to dalem im w ryj! jedynie Rav nie dostal,bo to dziecko moje,poznecam sie nad nim w inny sposob ;] RAV DO NAUKI A NIE TO CZYTASZ!!!!!! ekhm..przepraszam,wracajac do tematu: Dae byla zarabista xD robila takie dziwaczne miny przed innymi nie zdajacymi sobie z tego sprawy ze nie moglem wytrzymac ze smiechu!Probowala ich podkaszac,uderzac w twarz,targac za wlosy,jednak to Jej sie nie udawalo,a szkoda..przydaloby im sie.O dziwo tylko ja slyszalem i widzialem Dae,ato dlatego ze nie miala swojego ciala,byla duchem,wciaz..trzeba sie tym jakos zajac.
Po robieniu sobie z wszystkich jaj,w koncu ruszylismy tratwa zrobiona przez Roba na druga czesc wyspy.Dae tez ^^.Dotarlismy na brzeg,byla tam wioska rybacka,z ktorej nagle wszyscy uciekli gdy nas zobaczyli krzyczac cos o upiorach,eh glupki.Rob sie oddalil,Kae Seo i zeby nie sklamac,nie pamietam kto jeszcze zaczeli sie bic,chcieli sobie chyba cos wyjasnic,nie wtracalem sie,mily dla oka widok,Wtem mmoja duchowa towarzyszka powiedziala mi ze nowy elf,dmuchnal nam sakiewki..fakt..kurde..szkoda..taka fajna byla mimo ze pusta,nie udalo mi sie go dogonic,wiec wrocilem zdolowac reszte..lecz Ci chyba maja gdzies pieniadze bo ich to nie ruszylo..warto zapamietac i kiedys wytknac jak cos.okladali sie tak i okladali..z nieba spadla Tou..ah..ta gracja..piekny widok,jak placek spadla na nich robiac stos,pojawila sie tez Vivien.Kae i Tom umarli,ale zmartwychwstali,to chyba taka zabawa byla,a gdy sie pojawil nieoczekiwanie Sin i zaczal opowiadac o dzieciach,Dae wpadla w furie,koniecznie chciala zdobyc jakies cialo by wrocic do swojej rodziny.nikt nic nie rozumial,czemu caly czas gadam sam do siebie?brali mnie za idiote,ale w koncu to oni wyszli na idiotow!ha!bo gdy Tou rysowala im wykres sytuacji tlumaczac wszystko zjawila sie Daemoone,a wlasciwie Dae,ktora Ja opetala.Hm..i na tym mozna skonczyc!Fin ! i wszyscy zy<kleks> i szczesli..<kleks>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:35, 20 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
18+ !
-Hah, dawno tu nie zaglądałem, co my tu mamy..- pomyślał sobie otwierając plecak i znajdując głęboko na dnie swój pamiętnik w kolorowej okładce.
-O! pamiętniczek! -z pandzimi oczami ochoczo wziął go do rąk i z zamiarem napisania czegoś otworzył.
-Hm..co by tu.. – zaczął :
Daaawno, dawno temu, bodajże wczoraj , za siedmioma górami i jeziorami siedziałem zadowolony w karczmie przy kisielu. Nie bez powodu tam byłem, o nie! Pamiętam jak przez mgłę, ale wiem co mnie skłoniło do podróży do tego miasteczka u podnóża gór i wcale to nie były bajeczne okolice, ale jeziorko nieopodal wioski. Hah, powiecie że jeziora są wszędzie, ale nieee, ale nieeee , nie takie! To jezioro było wyjątkowe z jednego powodu – potwora z jeziora ^^.
Zasłyszałem o nim od jakiegoś krasnoluda któremu sprzedałem broń która zwinąłem komuś w barze,a właściwie nie sprzedałem a wymieniłem na kisiel, uwielbiam go! Kisiel oczywiście <panda>. W każdym razie, ostatnio dużo słyszałem o różnych potworach, a skoro ktoś wiedział gdzie jest jeden z takowych, nie mogłem tego przegapić. Postanowiłem zostać poszukiwaczem i badaczem potworów! Łiiii!
Podsumowując, wiedziałem o potworze, wiedziałem że jest w jeziorze, ale jak cholera tam dojść ?! Ale tak łatwo się nie zniechęcę, o nie.. W karczmie,dosiadł się do mnie ork..przedstawił się jako Padrog..nie no looz..ze jestem czarny to nawet zieloni się dosiadaja,no ale nic,nie przeszkadza mi..przynajmniej do chwili jak się zaczął przybliżac..jezu!ork pedal?! W sumie..rzadko się widuje płec piękna tej rasy..jakoś sobie chłopaki musza Radzic..brrr…udało mi się jakoś uciec od tego stolu,a on znalazl inna ofiare.Bogu dzieki mogę spokojnie isc do baru zamowic kolejna porcje kisielu i posłuchać pieknego spiewu, wiedzac ze za mna nie Pojdzie.Jakiż byłem uradowany poznając tam śliczną Leeloo,właścicielkę tego głosu <panda> nie moglem wrecz oderwać od niej oczu, co się oczywiście źle skończyło dla co niektórych(pomijając już nawet chodzącego po karczmie szkieletu kurczaka, który się w końcu rozpadł) , nie mogłem patrzeć jak ktoś krzyczy i uderza tak piękną osobe. Akcja potoczyła się szybko i nawet nie zdążyłem się obejrzeć jak ludzie z całej karczmy chcieli mi dokopać .Robiłem co mogłem,uciekałem. Na całe szczęście nie cały świat zamieszkany jest przez takich degeneratów jak te pijaki..Jak później się okazało byli to ten ork pedal Padrog,Ariel i Anakre całkiem mili „ludzie” jeśli można ich tak nazwać. Uciekliśmy razem najpierw robiąc niezłą demolkę w karczmie, a co najważniejsze Leel była z nami ^^. Okazało się że jest niewolnicą miała taką śliczna obróżke..też bym chciał taką niewolnicę.. <rozmarzył się> ale niestety, przez tą obróżkę, mógł nas znaleźć jej właściciel,a ponoc jest magiem i wpierdol spuścić umie..
Zabraliśmy się za próby zdjęcia tego złotka,gdy nagle coś zaczęło szeleścic w krzakach..e tam..pewnie jakiś zwierzaczek- pomyślałem sobie w myślach,ale gdy ten „zwierzaczek” cały pokryty łuskami,zaczał się we mnie wlepiac swoimi wyłupiastymi żółtymi oczyskami eksponując przy tym swoje ostre zęby,zrobiło się niemiło,zwłaszcza że leżał na mnie! oO
Skubaństwo było silne,tyle pamiętam, całe szczęście ze towarzysza udało mu się szybko zciac głowe,głęboko odetchnąłem..mój spokój wracał gdy przekonaliśmy się o tym że to tylko zwiadowca, reszta zblizała się szybko do nas!Jedynym wyjściem było moje ulubione,ucieczka! Czułem jak Leel ciągnie mnie za rękę, krzyczy coś o jeziorze, ale nie słuchałem jej wtedy, bałem się.
Wpadliśmy do jeziora,stworki goniące nas bały się..nie weszły do wody..No tak! Boja się „potwora z jeziora” ! Byliśmy bezpieczni..przynajmniej tak mi się wydawało,wiec mogliśmy na chwile odsapnąc,uff ciężki dzień.Nagle,Leeloo zaczęła się dusic,ale orkowi udało się zdjąc obróżke i przestała <panda>. Yeey,jesteśmy jeszcze bardziej bezpieczni^^. Założyłem obróżkę zwierzaczkowi i pognałem go w las..ale będzie miał minę ten mag ^^.Po chwili pomyślałem znow o orku..kurde..silny pedal… niedobrze.. mam nadzieje ze mnie nie dorwie..
Ale ona straciła przytomnośc <panda> gdy starałem się ją ocucic,nagle złapała mnie mocno i pocałowała.. aaaah *.* piękne uczucie *.* ja chce jeszcze raz! ^^.w każdym razie..zmienila się,otworzyła oczy..ale jej teczowki mialy teraz czerwony odcien! To mogło oznaczac tylko jedno,a po tym jak odskoczyla do tylu robiąc takie wziu wziu cialem dookoła to już w ogóle <panda> widac ta obroza,ograniczala jej prawdziwe zdolnosci.Ale i tak była sliczna..szczegolnie w tej mokrej obcisłej sukience *.*.
Ale ale..nagle zniknął nasz ork..pochodzacy z „nieważne” nie wiem gdzie to,ale kogo to obchodzi,jego wyparowaniu towarzyszyło głosne „CHOLERA!” nie wiem co to mogło oznaczac, ale postanowiliśmy go poszukac.Pamiętam że druga dziewczyna (bo trzecia się zagubiła wcześniej)zaczeła być troche niewyraźna..tylko jak ona miala na imie..hm..ah wiem! Ariel. moze to od przeziębienia,ale szybko jej przeszlo gdy otrzepala się jak pies z wody ^^.
W poszukiwaniu Padroga zwiedziliśmy kawalek lasu,nawet calkiem przyjemny,Az w koncu Ariel znalazla ukryte wejscie do podziemi. Ciemno w srodku było jak cholera..hah! wlasnie zrozumialem czemu Padrog tak wtedy krzyknął! W każdym razie jedyna droga prowadziła w ciemnośc w dół..A tam co?! Widziałem wiele rzeczy już w swoim życiu,ale ORKA grającego W KARTY ze SZKIELETAMI?! Nie no tego za wiele,takie samo zdanie miała chyba Leeloo bo nagle wybiegła tunelem powrotem na powierzchnie..Wpadlem w panike widzac jeszcze jednego wchodzącego do srodka z udzccem dzika w kościstej rece,zacząłem uciekac,najpierw w glab Sali,potem przypomnialo mi się ze tak jest ich wiecej wiec zawróciłem (ah glupek ze mnie <Lol>)wybieglem na zewnatrz uradowany ze z dala od kosci,gdy zobaczyłem czerwone ślipia wlepione we mnie z krzaków..pomyślałem ze to ta piekna Leel,ale gdy rzucila się na mnie..brr..fakt to była ona,ale z wielkimi zębiskami, szponami i ogonkiem i na szczescie się opanowała..uff..
Dobra,pierniczenie! Pomyslelismy chyba jednoczenie,czas zajac się tym potworem! Tylko jak go
„wywołać” z tego Jeziorska? Na szczescie wiedziała, ja bym nie wpadl na to ze on je jelenie z rozszarpanymi gardlami <panda>,gdy Lee już go tam wrzucila,doszli do nas w koncu Padrog i Ariel,widac już im się znudzily gry ze szkieletami..
Woda zaczęła bulgotac! Wielkie pęcherzyki powietrzne zaczely się unosic na powierzchnie, „yes yes yes! Będę miał swojego potwora!” pomyślałem sobie. Stało się, zaczął się wynurzac ,Glowa tłów,nogi,ogon.. nie tak sobie wyobrażałem potwora z jeziora! Był niczym godzilla wysoki na jakies 20m , przynajmniej nie był tak wielki jak wspomniany wyzej gad,ale rownie bardzo był glodny..szybko wchłonął jelonka,po czym rzucil się na nas! W NOGI!!!
Doganiał nas,zwalniał..chyba się z nami bawił,w każdym bądź razie jego żarty nie były smieszne..po paru milach ucieczki, rozdzieliliśmy się, Padrog pobiegl dalej razem z Ariel, a ja z Leeloo skręciliśmy w strone jaskin nad jeziorem. Zgadnij za kim podążył?czy za smacznym orkiem i jego towarzyszka? Czy za nami? To nie jest smieszne!
Czulem jego oddech na plecach gdy spuścił glowe do nas i wachal czy dobre z nas przekaski..nagle Lee pociągnęła mnie gwałtownie w bok i wpadliśmy do jaskini,uff bezpieczni..pomyslalem ,ale szybko zmieniłem zdanie gdy jaszczur zaczal dobierac się do zdemolowania wejścia..Szczesliwym trafem,w jaskini było ukryte przejscie…a wiesz do kad drogi pamiętniczku? Do tych pieprzonych kosci! Spod Jaszczura pod szkielety.. powinno być takie przyslowie,przynajmniej by pasowalo do tej sytuacji. Nie bez wielkich trudow ale udalo nam się wreszcie uciec,pracowity dzien,potwor,kosci,ucieczki co chwila,ale coz.. postanowiliśmy isc w gory poszukac wielkiej stopy ^^,jak już mowilem pracowity dzien,wiec musilismy rozbic oboz i odpocząć,zatopiliśmy się w objeciach przy ciepełku ogniska..nie moglem tego przepuścić..wybacz pamiętniczku,ale dalej nie mogę Ci opowiadac bo jestes niepełnoletni!
<zatrzasnal pamiętnik i wrzucil do plecaka>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mrmaster dnia Nie 19:32, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:32, 15 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Czesc! Pamietasz mnie jeszcze? Oj,no wiem ze ostatnio nie zaglądałem,ale za to dzisiaj dostaniesz podwojnego! Co ty na to ? Nie? No wiesz…ja chciałem dobrze.. wiec tak? Zgadzasz się? Ah..juz myślałem ze mi się uda bez tego..Niech będzie.
Jakos dwa tygodnie temu,znalazłem ogłoszenie na slupie:
„wielkie zawody rybackie!!!
Za tydzień o swicie,rozpocza się wielkie zawody rybackie pod patronatem krola!
Udzial wziąć może każdy Astyryjczyk!
Nagrody:
Reka księżniczki lub garnek zlota”
Wiec sobie pomyślałem- czemu nie ? Zabawa będzie przednia, tylko jaka nagrode sobie wybrac? Z jednej strony reka , z drugiej zloto .. niby za zloto mogę bezpośrednio kupic wiecej kisielu, ale reka będzie w stanie go przyrządzić, a jeślibym sprzedal, to może bym dostal wiecej zlota niż w Tm garnku by się znajdowalo,kto wie jaki gar chca mi wcisnąć,może półlitrowy? Co mi po takiej ilości zlota,a kisielu w tym nie duzo przyrządzę. Wiec postanowiłem – biore rękę. Teraz maly problem,jak się lowi ryby?
Obserwowalem, uczyłem się, wreszcie zaprojektowałem wlasna wedke i wyruszyłem nad staw.Byla to prowizorka z kawalka drewna polaczonego z haczykiem sznurkiem,ale na poczatek chyba może być nie ? Okazalo się ze jest w sam raz,bo już po 5 godzinach udalo mi się złowić rybe! I to nie byle jaka rybe,była to zlota rybka!Fajnie nie? Gowno prawda! Te wszystkie legendy to bajda! Wcale nie chciala spełnić moich życzeń (choc nie były zbyt trudne do spełnienia..) ale za to przekazala mi , ze Pani Jeziora zadomowila się niedaleko i zaprasza mnie na kisiel. Darmowy kisiel!
Dlugo nie kazalem jej czekac,wybrałem się tam od razu. Po drodze przypomnialo mi się ze ostatnio zbyt urodziwie nie wyglądała,ale na cale szczescie okazalo się ze już wynormalniala i slicznie się prezentowala ^^.No…ale zanim ja ujrzałem musialem dostac się do podwodnego palacu.. i wiesz jakie jaja?zawiozl mnie tam podwodny rydwan ciągnięty przez koniki morskie!ale wyobraznia co ? W każdym razie,palac wyglądał jakby był zrobiony z koralowca,calkiem calkiem,nie powiem ze jakis brzydki,ujdzie w podwodnym tloku.
Przywitanie było cieple,dostalem nawet buziaka i litrowa porcje na wstepie ^^.Mowila cos o tym ze tęskniła,ze chce się zemścić na moich towarzyszach,ze chce zapanowac nad swiatem..nie słuchałem tego,patrzyłem jej w oczy jedząc kisiel i udawalem ze słucham.Tak,uwierzyla w to ze naprawde słucham,ale naiwna co ? mogla mi zabrac kisiel jak cos waznego chciala powiedziec.Dni mijaly beztrosko..az pewnego dnia..
Pewnego dnia obudziłem się w wielkim wodnym lozku ze świadomością ze cos jest nie tak,okazalo się,ze mam obroze na szyji..wtf,co gorsza niepozwalana mi ona opuszczac palacu! Nie no cholera jasna! Jak ja przezyje reszte zycia z mnóstwem kisielu i goraca pania z jeziora?! No dobra nie jest tak zle..
W dzien,w który miał być ten konkurs rybacki,odwiedzila nas Dae!Wygladala na zla,wypytywala się mnie o wiele rzeczy których w wiekszzosci już nie pamiętam,pamiętam jedynie ze kazala się do niej zaprowadzic, wiec zaprowadziłem, jak moglem odmowic mamieJ.Przysluchiwalem się jak się kloca, po tem nagle woda wystrzelila mnie do gory..chyba stracilem przytomność,bo jak się obudziłem byłem już na brzegu, Yrs w mokrym podkoszulku mnie cucila, nie powiem,niezle wyglądała,szkoda ze nie lubi wody,a..no i Dae..tez cala mokra,w porozdzieranej sukience..hm..szkoda ze matka.Ale..najciekawsze było to ze tanczyla rozweselona dookoła zwlok Pani z Jeziora,trzymając w rece jej glowe ! I darmowy kisiel poszedł w pizdu! No ale przeciez nie powiem tego matce,gdy tak się cieszy..poczekam na odpowiedni moment.. np. na moje urodziny,albo na gwiazdke <panda>
Gdy stracilem przytomność miałem dziwny sen..byla w nim Yrs <panda> a co najlepsze , bardzo zwinna i drapiezna Yrs Te Jej ruchy,pelne gracji i wdzięku, az zaluje ze to był tylko sen,ze tylko w snach się dzieja takie rzeczy..choc może jakbym dobrze zagadal, ladnie się pouśmiechał i poprosil..to może by się zgodzila.W koncu sporo pieknych kobiet potrafiłem już w ten spob przekonac,niektóre do innych celow co prawda,ale mój niepowtarzalny urok osobisty podziałał na nie optymalnie,co najlepsze były zadowolone!Tak! musze spróbować! musze Ja o to poprosic,może być super i swietnie,jak nigdy wczesniej dzieki jakiejkolwiek kobiecie,czy to rasy ludzkiej,elfiej,demoniej,czy wampirzej,może być najlepiej,lepiej nawet niż u Pani z Jeziora ^^ i fantastycznie wrecz zobaczyc jak spuszcza wpierdol Kaemu.
Wracajac do przygody..stamtad wraz z Tou,Yrsa i Ruffem wyruszyliśmy na poludnie jako kurierzy.no wiesz..paczke musielismy dostarczyc do nadawcy.Przez caly czas myślałem,jakby tu Yrs poprosic wlasnie o to..ale stwierdziłem ze po co teraz skoro Kaego nie ma.Hm..Tou?No wiesz jak to z Nia.Od kad ma tego kota,nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi,pewnie Jej czegos nagadal..o zesz..albo zdradzil ze ja podglądałem! Skurczybyk..musi za to zapłacić..Ruff?Wiesz..nie chciałem żeby wzięły mnie za geja,raczej trzymałem się od Niego z daleka .
Pytasz co to za paczka?Sam chciałbym wiedziec.Krasnoludka od razu zabrala ja do swojej torby,nie zdążyłem nawet spojrzec,dotknąć czy polizac..wiem tylko ze mamy ja zanieść do krola,gdzies na poludnie,no i ze nie jest zbyt ciezka.Bo placa nam jak za zwykla przesylke.
Fajnie się Szlo,podziwiając słońca i księżyce w pelni,ale do czasu,zawsze cos musi się zepsuc. Bagno. Oprocz tego ze musieliśmy przez nie przejść,to jeszcze zaatakowaly nas już na początku jakies Gnoje..ee Gnolle.Paskudne typy,poniszczyly mnie,na szczescie Yrs podreperowala mój brzuch,niewazne ze wyglądałem jak mumia,licza się checi.chyba.Ale checi nic nie pomoga na pogode,niebawem zrobilo się ciemno,na domiar zlego,mgla się podniosla,zupełnie zerowa widoczność,na szczescie znaleźliśmy sucha polanke na ktorej można było się przespac.Spalo mi się dobrze,troche się zdziwiłem ze nie obudzili mnie do pilnowania,ale to to tylko na moja korzysc wyszlo.Jak się już rano okazalo,nie wiem gdzie,nie wiem skad,ale znaleźli Jevo.smiesznie troche wyglądał bez tej swojej psiej maski,wiec nie poznałem go od razu,dopiero po glosie,co zabawne,jest pierwsza osoba która znam,co lepiej wyglada w komicznej masce niż normalnie^^,ale za to się nacpal i tez komicznie wyglądał xD.Nie mówiąc już o tym ze podrywal dziewczny,ale w Tym mi nawet na trzeźwo nie dorowna nie martw się no i rzygal gdzie popadnie.
Bol rozciętego brzucha coraz bardziej dawal mi się we znaki, nawet nie wiem czy Yrs oczyściła ta rane,mam nadzieje ze tak oO ..Gdy tak narzekalem w duchu na swój los,wyszliśmy z bagien,teraz otaczal nas las,wszedzie las,gesty las..z deszczu pod rynne,a Jev naćpany gadal takie głupoty ze niedobrze się robilo,pewnie to wlasnie dzieki niemu usłyszeli nas oni.
Jakby nigdy nic,napadli nas w srodku lasu,kto by pomyślał ze spotkamy w SRODKU LASU bande krasnoludow..do tego wrogo do nas nastawionych !Pojmali nas,wzieli w niewole,cokolwiek by pasowalo,zabrali bron i kazali isc..isc.. i isc..ja już nie moglem,bol był za wielki,na szczescie jakis kurdupel wziął mnie na ramie i poniosl,ha..ma się to cos ze cie na rekach nosza co ? tak wiem pamiętnik..ty tez to masz..w koncu doszliśmy na miejsce.Okolice malownicze by się chcialo powiedziec….jesli krasnoludem by się było,ich osada wyglądała jak..wielka dziura.doslownie.
Znajdowala się w kraterze,w bardzo glebokim i wielkim kraterze,gdzie po wewnętrznej jego stronie podtrzymywaly go wielgachne grube mury,za nimi znow.. osiedla,budynki, wieżyczki,a na srodku..wielka dziura,na dnie lawa,oj nie chciałbyś tam wpaść,wiec bądź grzeczny! Co ciekawe,krasnoludy te oswoily gryf.Lataja jak glupie z i do osady.
Podzielili nas.Razem z Jevem wtracili nas do celi,ku naszemu zaskoczeniu z Ravem i Mitem.Wszyscy z tego samego powodu,wtargnęli na ich teren, pieprzone karly, Marks by ich nauczyl! To były najciezsze chwile tej przygody,usiedz sobie na miejscu przez tyle czasu! CO?!ZE MASZ GORZEJ?! Ja ci dam ty zwyrodnialcu!w każdym razie,Jev przy malej pomocy Rava przywrócili mnie do świetności,rana się zasklepila,łupi.
Nastepnego dnia,po calej nocy obmyśleń,jak stad spieprzyc,no dobra,troche się przespałem,po śniadanku,wyprowadzili nas na spacerniak.. wreszcie można się poruszac,spotkaliśmy się znow z reszta druzyny,zdziwiłem się jak Yrs cieplo mnie powitala,na pewno się zgodzi zrobic to Kaemu!Tou przedstawila nas nowemu koledze Stannowi,był to krasnolud ale nie taki zwykly,ba! Nadawalb się do zoo!No..moze nie do zoo,nie wiem gdzie się takie stworzenia trzyma ale..byl z kamienia,nie wiem jak,pytalem ale się nie dowiedziałem,normalnie gosciu był z kamienia,to ci dopiero anomalia co ?
Planowali ucieczke,to się dobrze sklada,bo nudno tam mieli,goscina nienajlepsza..na genialny plan wpadli po poznaniu gnoma,iluzjonisty.zrobic swoje iluzje,a siebie zmienic w krasnoluda..ciekawe jak wyglądałem,wiedziałem jedynie ze reszty nie rozpoznawalem.plan był taki,dostac się do gryfow.swietnie a jak? Skaczemy w dol! Jak się okazalo spadlem na kogos,nie wiem czy to był facet czy kobieta,wyglądał na krasnoluda XD, potem cos spadlo na mnie..ou..
Co najciekawsze,dziewczyny wygladaly jak jak faceci.I tu powstaje pytanie,czy krasnoludzkie kobiety tez maja brody ? a może one wcale nie były kobietami,tylko facetami,a skoro nimi były..to czemu nie sprawdzily jak to jest?! Ja bym sprawdzil...
Po krotkich poszukiwaniach,po zapachu gowna doszliśmy na dziub dziubow!tylko Seo nam stal na drodze,ale w koncu go przekonali ze to jednak my,ale calowac się z Yrs i tak nie chciał XD. Odzyskalismy sprzet,dosiedlismy wierzchowce..moj nazywal się Kisielek <panda> i jest sliczny i jest mój! Haha ^^
I na razie tyle,reszte dopisze pozniej;) ah..i tym razem,chciałbym pozdrowic wszystkich którzy bez mojej zgody czytaja mój pamiętnik! WRR DORWE WAS SWINIE!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:58, 22 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Znow zagladam i cos w Ciebie pisze,wiem ze to lubisz wiesz postaram się to robic jak najczęściej od teraz. Wiesz..ostatnio zacząłem zajmowac się handlem! Wlasnie ze się znam -.- …odrobine.. moim zdaniem najlepiej było zainwestowac w kisiel,wiec eskortowalem jego transport prosto do pewnego malego miasteczka którego nazwy już nawet nie pamiętam. Jak milo jechac wraz z taka ilością kisielu. Przynajmniej glodny nie byłem gdy wysiadlem już w tym miescie.
Ku memu zdumieniu spotkalem w nim (w karczmie oczywiście) Kaego i Yrse,,w sumie..nie ma co się dziwic, oni sa wszedzie tam gdzie ja..fatum jakies. Niedlugo wyrzucili nas z lokum bo Yrs przesadzila z upijaniem karczmarza i jego zona chciala jej przetrzepac skore ^^ ale najgorsza była informacja wlasnie od niej..Ktos zjadl caly kisiel z dostawy! Kto to mogl być?! Jak mogl?! Co z ludzmi potrzebującymi ?! przeciez to nie ja zrobiłem..chyba…zjadlem tylko kilka skrzynek.Hm..podejrzana sprawa.
Brak pieniędzy-jak zwykle to on zmusil nas do szukania pracy,na początku miałem nadzieje ze Kae na nas zarobi..ale chyba nas wystarczająco nie lubi.. Nie zaszliśmy za daleko gdy.. uwaga uwaga..w Kaego przywalil Kon XD tak mu w klate z kopyta wjechal ze biedaczek nie mogl wstac,to dopiero zabawny widok był,wielki czerwony gosc wijacy się na ziemi z bolu jak larwa ^ ^ .Co to za koń?nie wiem..nie znam się na koniach,ale wiesz…taki do jezdzenia jak w bonanzie <panda>…aa..ee.. wiec kierowca był..byl oczywiście ze był.spadl na ziemie od razu po tym jak koń wpadl na Kaego.nieprzytomny był i to już wczesniej.
Oferowal 500 sztuk zlota za pomoc! Okazalo się ze napadli go bandyci w pobliżu miasta,ale jakos udalo mu się uciec.500! to poteeezna suma,wiec bez namysłu postanowiliśmy mu pomoc.tzn ja postanowiłem bo Kae kwiczał z bolu jak mlody warchlaczek a Yrs była przerazona opadami deszczu które dopiero co się zaczely, dziwna fobia..jak na piratke,a przeciez zmoczona wyglada slicznie ^.^ .
Jak tylko wszlismy z miasta , wielki wybuch powalil nas z nog i znow cholera upadlem na ziemie zamiast na jakas kobiete,wolalbym na miękkim wyladowac -.- .. a co za wybuch ? dobre pytanie,na razie mogę powiedziec tyle ze miasto wyparowalo,nie zostalo z niego nic..takze znow dzieki mnie uszliśmy zyciem! Gdby nie moja bohaterksa decyzja o przyjeciu zlecenia,to byśmy tam straszna śmiercią odeszli z tego swiata..od czego sa bohaterowie,nie oczekiwałem podziękowań i nikt nie wpadl na to by mi podziękować…jak zwykle.
Co ciekawe,nagle pojawil się Rav i Ruff,jak się okazalo testujacy jakies zaklęcia,no i przeteleportowal się przez przypadek po mylnie wyrecytowanej formule(ruff rav ,zabawnie brzmi ^ ^).Spotkalismy tez nieopodal tego miejsca kapłana o imieniu Arkhos,Kaplan jedynie z nazwy chyba,jak dla mnie to jedynie pijak,jak można tyle chlac?raz nawet uzdrowil potwora z którym walczylismy bo myślał ze jest ladny i fajny..tyle pic nie można..ale Yrs od razu się spodobal..bo pil rum,nawet oddala mu swój..chyba wielka milosc się zapowiada..W każdym razie..jedyny z niego pozytek był taki ze wyzdrowil drużynę.
Wkurzyłem się na ich nieporadność,pierniczyli bez sensu,podczas gdy zaraz obok lezaly zgliszcza miasta,a deszcz zaczal lac tak,ze ledwo było widac osobe z która się rozmawialo..ale im to nie przeszkadzalo..gadali dalej,ja stwierdziłem ze nie.nie i kropka,ide dalej,dogonia mnie.i poszedłem,samemu wcale milo się nie chodzi..najbardziej niemilo jest gdy cos lezy na srodku drogi która się idzie i człowiek się o to wyrznie prosto w bloto..ta..cudowna sprawa.a wyrznalem się o czarnucha,takiego jak ja! Skad ta brzydka gebe pamiętam,ale nie mam pojecia kto to..byl nieprzytomny,o tyle lepiej miał od pozostałych dwoch postaci,które były martwe.nie szkoda mi ich,były brzydkie.jakies zmutowane dzikie bobry polaczone z człowiekiem czy cos w tym rodzaju..wygolone oczywiście zgodnie z moda-na dresa.Opcje były 2.Albo drow ich zabil,albo..byli jego kochankami,a on był tak dobry ze…nie wytrzymali tego i nie przezyli nocy,ale jeśli tak..to musze powiedziec,nie ma chłopak gustu..nie wiem..musze go kiedys spytac,a jeśli ta druga wersja,to mam nadzieje ze da mi pare wskazowek jak być lepszym w lozku ^ ^.
Udalo mi się go jakos ocucic,pare lisci wystarczylo na szczescie by dowiedziec się od świeżo przebudzonego ze nie wie kim jest i nic nie pamieta..czyzby kolejny nalogowy pijak? Przez ten deszcz nie czulem od niego alkoholu,możliwe ze był pijany,ale lepszy pijak niż nikt jak się okazuje,znudzilo mi się samotne blakanie po lesie,a reszta mnie już pewnie dawno wyprzedzila, ruszyliśmy razem,powrotem na ścieżkę z ktorej przez przypadek musialem zboczyc-cholerne błocko.
Uradowalem się gdy zobaczyłem „swoich” na drodze,jednak zgralismy się idealnie.Oczywiscie nie moglem powstrzymac się i spyta gdzie ida^^. Jak się okazalo szli mnie odszukac w lesie- jakie to mile nieprawdaz ?na usta cisnęło mi się kolejne pytanie,mianowicie czy im na mnie zalezy <panda> , jeszcze nigdy nikt nie powiedział mi ze mu na mnie zalezy,na moim szczesciu czy dobrze.Tym razem tez nie było inaczej,szukali mnie chyba tylko dlatego ze kogos im brakowalo i nie mogli się doliczyc kogo,czy tez odruchowo.. to smutne,jestem z nimi już od dawien dawna,a nikomu nie zalezy na mnie,zawsze tylko narzekaja,mowia ze jestem głupi i wykorzystuja moja słabość do kisielu któremu nigdy nie mogę się oprzec,ale niech sobie mysla co chca,nie zalezy mi! Kolejny raz się przekonałem co o mnie mysla.
Okazalo się ze ekipa zna się z Atarem – jak się okazalo tak wlasnie nazywal się ten drow.wiec pewnie z tad go znam..choc nie pamiętam.. sielanke przerwal dziwny bulgot,jakby kibel się zapchal..a odglosy po chwili przeksztalcily się w potwory które wydawaly te odgłosy…innymi slowy zaatakowalo nas cos z krzakow.gdyby nie „przypadkowo” spowodowany czar przez Atara,było by ciezko,a tak,udalo nam się z nimi uporac bez większego problemu.po tej walce zamyśliłem się troche..rozmyslalem o tym,czy warto dalej podróżować z nimi,przeciez maja mnie za idiote i nawet mnie nie lubia..wiec..czemu mialbym chcieć z nimi podróżować..gdzies na swiecie na pewno jest ktos taki jak ja,o takich samych cechach charakteru i pasjach..chcialbym kiedys kogos takiego spotkac..
Wrocilem do reali dopiero wtedy gdy uslyszalem( bo wzrokiem byłem jeszcze nieobecny ) walke kota..(ponoc przyjaznego) z kolejna dzika bestia.straszny ten kot był..zniszczyl przeciwnika, rozprul go wpol i zjadl wnętrzności brrr…a Yrs z Kaem twierdzili ze jest nieszkodliwy i go nawet glaskali..nigdy w zyciu bym tego nie zrobil.I co? I poszliśmy z tym kociskiem ze złowieszczym znudzonym spojrzeniem..brr..mialem się caly czas na baczności..kto wie czy ten kot za chwile nie będzie chciał nas wszystkich zagryzc,jego spokojny ogon mnie nie pokoil,prawie w ogole się nie ruszal,musial być zawodowcem,profesjonalnym zabojca.
Oprocz zrzędzącego gadającego kruka-tak ptak gadal- nic nam w sumie nie przeszkodzalo poki znow nie zostaliśmy zaatakowan- i to przez takie same postacie jak kochankowie drowa!jeden zaskoczyl mnie od tylu,nadzialem się na jego ostrze,przebil mi bok..na szczescie podwyższony poziom adrenaliny i zdolność logicznego myslenia w takich sytuacjach pozwolila mi wyjsc z tego calo,ba..zeby tylko,rozwaliłem jeszcze 2 gnojkow,a Kae zabil ostatniego!dobrze im tak,się rzucali na silniejszego.
Po walce zorientowałem się ze Yrs nie ma..co gorsza w trakcie walki słychać były przerażające ryki ze strony w która poszla.Kae kazal uciekac słysząc je,ale..ale nie moglem..zostawic towarzyszke w niebezpieczeństwie ?Ruszylem szybko w strone rykow.jak dotarłem na miejsce,okazalo się ze już po wszystkim,w gleboki dole lezalo truchlo wielkiego potwora nabite na ostre przedmioty , a Yrs razem z kotem,mimo ze oboje ciezko ranni,byli cali..uf..odetchnalem.
W koncu,nie wiem czemu i jak,nowy towarzysz drow odzyskal pamiec,okazalo się ze to on jest odpowiedzialny za ta burze i zniszczenie miasta..ta..nie ma sprawy,miał szczescie ze szybko uciekl gdzie pieprz rosnie.I właściwie na tym mogę skonczyc dzisiejsze dreczenie Cie <panda> wszystko skończyło się dobrze jak zwykle dzieki mojej bohaterskiej postaci.
Ah,jeszcze jedna sprawa!Chcieli mnie przekupic kisielem żeby moc Cie czytac…wiesz..nie moglem odmowic,wiec od dzisiaj zakladam na Ciebie lancuch i klodke by nie mogli się dostac do tresci ^^
Gdyby Yrs się rozebrala jak obiecala…to w sumie dalbym im poczytac,a tak to nie XD
See ya!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:37, 23 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Czesc!Coz za wspanialy dzien! Nigdy bym się nie spodziewal ze będzie mi się podobal jakikolwiek jesienny dzien oprocz moich urodzin,no ale się mylilem ^ ^. Zaczelo się normalnie…nudno.. jak zwykle. Siedzielismy ekipia w karczmie,już większość lekko wstawiona,powiedziałbym ze Seo z Yrs to już ledwo na nogach się trzymali przez to świętowanie i poszli we 2 szukac magicznej butelki. To trzeba mieć faze żeby szukac pustej butelki z takim zaangażowaniem, ciekawe jakie były ich miny jak już ja znaleźli,obstawiałbym na to ze..wrocili do karczmy pic dalej niezadowoleni z akcji.
Kae jak zwykle wkurzal mnie graniem na swoim drągu. Dziwny sposób na samozadowolenie się,chyba mu bardzo Viv brakuje.Nie zmienia to faktu ze moglby ograniczyc ta czynność bedac przy mnie..wcale mi się nie podoba..
Ale właściwie nie o nich chciałem pisac..pamietasz tego drowa o którym ostatnio pisalem ? Okazalo się,ze to iż go poznałem jest jak wygrana w totolotka! Gdybym nie znalazł tego głupiego czarnucha w kupie blota dławiącego się zabami i ropuchami, i nie uratowal go,ta historia potoczylaby się zupełnie inaczej.Wracajac do sedna- gdy tak sobie siedziałem przy barze z kisielem..
Do srodka weszla Ona! Cyara *.* . Nigdy w zyciu nie widziałem czarnej kobiety,była mojej rasy!Kto by pomyślał ze mogą być one tak… cudowne.Gdy tylko otworzyly się drzwi,dobiegl do mnie wspanialy wspanialy delikatny zapach kwiatow..czy czegokolwiek innego nie znam się na psikadelkach .. Zobaczylem Ja! Najpierw rzucily mi się w oczy Jej sliczne dluuuugie biale wlosy,dale piekne,gładkie..az by się chcialo Tulic je do siebie,obwiązać się nimi i tak z Nia zostac *.*. Oczy..zalane czerwienia ,niczym krwawy ocean nieprzemierzony przez nikogo,taki w których można się zagłębiać godzinami i nie mieć nigdy dosc.Zawsze lubilem wpatrywac się w oczy kobiety..ale nigdy nie miałem okazji robic tego z takimi rubinkami! Usta…mm..pelne i tajemnicze, jakby niezależne od reszty ciala , widziałem jak drgaly,jak wolaly mnie, niecierpliwie czekaly na scalenie *.*.
Ubrana była gustownie,niczym szlachcianka,obcisla karmazynowa koszulka mocno przylegajaca do Jej ciala dobrze uwydatniala piekne jedrne piersi i delikatne wciecie na biodrach..bluzeczka przechodzi w czarne spodenki odziewające Jej zgrabne nogi,nie wiem skad takie ma,ale na pewno duzo cwiczy *.*
Buciki..czerwone skorzane kozaczki,takim butem az się chce dostac kopa w du.. tzn.. niewazne.Na plecy zarzucona czarna peleryna,dodajaca calej postaci troche tajemniczości i sexapilu..
Nie moglem się do Niej nie odezwac ^ ^ ! Widzialem w Jej oczach pozadanie ^ ^ wyglądała na bardzo mila <panda> okazalo się ze zna tego drowa..cholera nie pamiętam imienia.. i przyszla tutaj by go odnaleźć.Nie ma sprawy! Przeciez jestem detektywem! ^ ^ Od razu postanowiłem pomoc i wybieglem na poszukiwania,mam nadzieje ze go znajde i zostane sowicie wynagrodzony ^^
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mrmaster dnia Pon 12:40, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:41, 27 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Hej ho mój pamietniczku!
Ostatnio byliśmy w odwiedzinach u przypadkowo spotkanych mnichow. Nakarmili nas zupka, która nie była zbyt smaczna ale..czego się nie robi gdy dlugo się nie jadlo. Po najedzeniu się poszliśmy do starego mnicha-glowy rodziny , który miał jakies problemy,problemy z mumia. Czemu by nie,obudzila się po ponad 100 latach i zaczela rozrabiac? Tez bym zgłodniał przez tyle czasu. Jak się pozniej okazalo mumia obudzila się nie z powodu glodu! Obudzila się bo ktos jej ukradl jakis relikt..mysle ze mogla to być po prostu poduszka, po zwinieciu ktorej walnela glowa o ciezki sarkofag, nie zdziwiłbym się.. tez miałem ochote walnac glowa o poduszke,co już wkrotce zrobiłem.
W nocy miałem dziwne sny. Ktos do mnie w nich mowil o złodziejach,oszustach i innych popaprańcach,o dziwo nie tylko mi się to snilo! Ari miala ten sam sen *.* rzadko się zdarza by z kims Dzielic sny no nie ? //panda cos w tym usi być ^^. Wracajac do calej opowieści, wszystko było ok., poki nie usłyszałem jak Mae wola do mnie tato..chyba zemdlałem. Dzielny Tyr tachal mnie na barana przez Pol dnia, a gdy się ocknąłem .. wiele już nie pamiętam, ale.. ktos mnie Smyrał reka po Tylku. I to nie swoja reka. Jakis maly zasmarkany liliput to robil! I to reka niedojedzonego człowieka! Blee…
*KLEKS*
I wróciliśmy do mnichow na przekąskę i nocleg ^^.
Jakis tydzień pozniej, dziwne rzeczy zaczely się dziac w okolicznym lesie. Przynajmniej takie sluchy nas doszly,wiec oczywiście poszliśmy to sprawdzic. Tym razem kupilem zapasy kisielu by przetrwac cala podroz bez zadnych dyskomfortow. Wszystkie smaki,po kilkanaście z każdego ! ale się nazarlem.. pod koniec musieli mnie turlac,co robili z wielka ochota butem.nawet fajnie było.
Co na miejscu spotkaliśmyyyy…nie uwierzysz! Jakis meteoryt z kosmosu przylecial i pieprzna w srodek lasu! Co lepsze zwierzeta stawaly się baaaaardzo agresywne gdy „wlatywaly” w nie jakies światełka z tego meteorytu! Rav już jest przesada,a co dopiero 3 metrowa wiewiorka! Na szczescie udalo nam się uciec wiewiórce,ptaszkowi,drzewka i innym slodziakom przekształconym w krwiożercze bestie..( okazalo się ze nie wychodza z lasu – uf…przynajmniej tyle).
W lesie była wioska. Wioska z ktorej większość ludzi już się wyniosla..nie dziwie się, las się rozrasta – nie chciałbym tych wiewiórek w domu. Z tamta udaliśmy się kawalek drogi dalej do wiedzmy,która była podejrzana o cale zajscie. Chyba była nekrofilka,trzymala na podworku zwloki nad którymi siedziała i się w nie wpatrywala. Jednak nie, nekrofilia to nie jej dzialka, to po prostu był jej przyjaciel,wyslala nas byśmy się dowiedzieli kto go zabil,a wtedy nam pomoze. Skarajac, dowiedzieliśmy się ze to ojciec-soltys zabil swojego syna. glupi kutas.
Jedynym sposobem na agresywne zwierzatka okazala się… ksiazka ze zwierzatkami! Wiedzma dala nam ja i z porada żebyśmy straszyli zwierzatka tym..czego się boja //panda a najlepsze było to ze działało.. doszliśmy wreszcie do tego meteorytu i przywaliłem w niego by go zepsuc,a wtedy wyskoczylo z niego wielkie światło //panda .. czulem jakbym lecial, unosil się nad ziemia ,właściwie może tak było..nie wiem, oślepiło mnie to wkurzające światło.. chyba w cos wreszcie przywaliłem glowa,bo stracilem przytomność.
Ocknalem sie w domu, nawet calkiem fajowym..wygladal na taki goralski, caly drewniany, na polkach staly malowane talerzyki ,na scianach wisiały obrazy i poroża jelonków.. ale nie było nade mna opiekujących się mna Mae , Iny , Yrs ,Ari ..ani nikogo //panda byłem sam jak palec, wiec wstalem sam i przeszukałem dom w poszukiwaniu kisielu.. jednak jedyne co znalazłem to sledzie. Po powachaniu jednego odłożyłem na miejsce, przeciez to wali jak.. tego się przeciez nie da jesc. Może chociaż w ogrodku cos jadalnego ? wyszedlem przed dom,faktycznie okazalo się ze jestem w gorach,przedemna była wielka polana z jednym drzewem na srodku,a po bokach z jednej strony stromy spad w dol i widok na daleko rozposcierajacy się las w gorskich klimatach,a z drogiej strony Gorki,niebo mialo dziwny kolor..juz kiedys taki widzialem..taki rozowy,ale nie pamiętam gdzie..w każdym razie wyszedlem przed domek i wiesz co zauważyłem ? ^^ kucyka ! malutkiego kucyka o rozowej masci i rozowo fioletowej grzywie! Taaaaaaki sloooooodziak! Podbieglem do niego i od razu odruchowo przytuliłem ^^ . ten się jednak szybko wywinął i przywalil mi z kopyta w szczenke.. nawyzywal mnie co nie miara i zaczal przypalac swoim ognistym wyziewem.. zly sliczny kucyk ponny ! ;( uciekłem mu, schowałem się na drzewie, on szaleńczo rzal i krazyl wokół mojego schronienia, po godzinie zebralo się ich wiecej.. nie maja zamiaru odejść! Mamo pomoooooooz ! Daeeee ! Toooouuu! Pomoooooocy ! ;(
gdzie oni wszyscy sa gdy ich potrzeba -.-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mrmaster
pożera kisiele
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: zza krasiaka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 2:19, 21 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Pamietasz te zlowrogie kuce Pony? Wymknalem sie im gdy zajely sie soba..
Wlasciwie wiesz co? odkrylem ze nie do konca jestem soba, jestem tak jakby..nieobecny w samym sobie, a moze bardziej obecny ale nie w sobie.
W kazdym razie nie nie jestem na tyle soba by przykladowo pisac w tobie pamietniczku. Dopiero ten parobek pisze to za mnie ,w zamian bym go
wiecej nie straszyl. Ale od poczatku..
Wielki wybuch, oslepiajace swiatlo to ostatnie co pamietam przed spotkaniem tych piekielnych kuców. Zdaje sie, że wtedy właśnie UMARŁEM.
A przynajmniej moje ciało, bo ja właściwie mam się dobrze. Brakuje mi "kontaktów cielesnych" , ale właściwie można się do tego jakoś..
przyzwyczaić? Z drugiej strony patrząc mam sporo nowych zaczepistych umiejętności... przechodzenie przez ściany, czy bycie niewidzialnym
jest fantastyczna sprawą, tyle miejsc czeka na odwiedzenie. Nawet potrafie w jakimś zakresie latać, choć raz przesadziłem i wiatr zawiunął
mnie hen hen daleko i gdyby nie jakiś pomocny nekromanta, dalej bym tak po świecie błądził, ale mniejsza z tą historią,mam coś o wiele ciekawszego.
Po długich poszukiwaniach wreszcie natrafiłem na ślad swoich przyjaciół. Wyobraź sobie, że Dae wraz z Tou , nauczają w jakiejś szkole. Szkole
dla początkujących poszukiwaczy przygód, dobre sobie co? Musiałem więc zajrzeć tam do nich.
Natrafiłem na jakiś nudny wykład, który prowadziła Dae, spektaklu nie chciałem robić więc po prostu pojawiłem się na jednym z krzeseł. Dzieciaki w
większości nie przejęły się moją obecnością, ale ten mały skurwiały Imp chciał mnie złapać w jakąś wyimaginowaną przez niego sieć na duchy..
Gdyby nie pomoc Pani Profesor Dae (haha a to dobre) to możliwe iż temu gnojowi by się to udało. Miło zobaczyć bliską sobie osobę po tak długim czasie,
ile to czasu minęło? Właściwie to nie mam pojęcia, zapomniałem też zapytać. Przywitała mnie znakomitym prezentem - glanami w których mogę kopać po
dupie żyjących , tak by to czuli. Fantastyczny prezent, od razu sprawdziłem jak się zatrzęsie Jej tyłek - całkiem przyjemnie. Poprosiła mnie bym się zajął uczniami..
tzn przypilnował ich podczas wyprawy po jakieś zaginione błyskotki. Za ten glany? Dla Ciebie wszystko.
Aż mi się przypomniały lata młodzieńcze, gdy czekałem aż ta banda studenciaków zbierze się na wyprawę- też kiedyś miałem tak wyrąbane by spać
zamiast podróżować, ale żeby tak długo trwała ta zbiórka to lekka przesada, muszę pogadać z władzami szkoły na ten temat- jakieś kary za spóźnianie
byłyby wspaniałą sprawą, nawet sam mogę je wymierzać - np takiego kopa w tyłek.
Udało się wreszcie się zebrali i ruszyliśmy do karczmy pobliskiego miasta, bo według wskazówek z ogłoszenia, tam mieli być nasi informatorzy.
Informatorzy? hm.. Nanae okazała się piękną kobietą, aż szkoda że nie mam rączek którymi mógłbym dotknąć... drugą osobą był Gerrard - paladyn,
któremu po głowie chyba chodziło by mnie odesłać do piekieł, ale na szczęście jego urocza towarzyszka go uspokoiła. Sprawa przedstawia się
tak - zostaliśmy wysłani na poszukiwania skarbu wampirów, którym przydarzył się.. Sin. Skarb został już stamtąd zabrany, lecz nie daleko,
bo wyprawę zaskoczyła skalna lawina, która przysypała ekspedycje, według informacji Nan, ostatnimi czasy w tamtych rejonach nastąpiły
dalsze osunięcia skał, możliwe, że skarb jest znów osiągalny dla śmiertelników. Nie mogłem się oprzeć Jej urokowi i natychmiast zgodziłem
się na wyprawę, nie zmuszałem dzieciaków ale większość także zechciała pójść.
Dla większego jaja.. jeszcze w tawernie wmusiłem każdemu piwo, piwo z ekstraktem z grzybów halucynogennych, oczywiście dla ich informacji
podałem że to po prostu piwo.
W wyprawie już na samym początku zdarzyła się nie fajna rzecz..Nan zniknęła, nie został po Niej żaden ślad - mam nadzieje, że nic się nie
stało i że niedługo Ją odnajdziemy. Po krótkiej naradzie, w której stwierdziliśmy, że musiała pójść dalej sama ( współczuje samotnej wyprawy
po grzybach..),stwierdziliśmy iż dogonimy Ją gdzieś koło skarbu.
Kolejną zabawną sprawą była przygoda na moście, który się.. urwał i gdyby nie Echo, wszyscy by potoneli, no chyba że bym ich wykopał
kopniakami w poślady na ląd. Ale tej drobnej dziewczynie należą się brawa, może nawet jakiś plusik do oceny. Po wysuszeniu się przy ognisku,
ruszyliśmy w las..w nim myślałem, że już mnie kopnęło, czułem się przytłoczony, las był taki ciemny i do tego jeszcze te zmutowane dziki,
byłem pewien że to grzybki zaczęły działać. Na wszelki wypadek jednak zwiałem na drzewo. Co się okazało, to wcale nie były halucynacje,
a prawdziwe zmutowane przez jakąś nieczystą moc spaczenia biedne dziki, które uczniowie wraz z paladynem posiekali na plasterki.
Gdy wydostaliśmy się z tego lasu.. stało się, pterodaktyle nadleciały. Były ogromne, mimo tego że latały wysoko wysoko nad nami,
wyglądały jak przerośnięte smoki. Ah jak miło bylo im nakopać do dupy, nie wiem co z resztą się działo, dużo później znalazłem ich
w jaskini przy skarbach. Czyli wszystko skończyło się dobrze, mimo iż gadali głupoty jak naćpani.
I co dalej? wróciliśmy, czyżby to miała być moja nowa przyszłość? Nauczać młodych poszukiwaczy przygód? Chyba musze się
z tym przespać...wolałbym z Nan, no ale trudno .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|