Forum Rollage yn Astyr - Original RPG
RyA - Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jego ostatni toast

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Loża graczy / Pamiętniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mitaon
Bezmózgi troll


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:38, 24 Lut 2014    Temat postu: Jego ostatni toast

Szczególne podziękowania dla Yś.

Nazywam się Meallan Holmes. Nie jest to moje prawdziwe nazwisko, przyjąłem je jednak by móc zostać detektywem. Dlaczego nie mógłbym zrobić tego, gdy nosiłem miano nadane mi przez matkę i dlaczego akurat Holmes, pozostawię dla siebie.

Sprawa zaczęła się nietypowo - zamiast z klientem w moim biurze, miałem do czynienia z udziałem w balu zorganizowanym przez hrabiego Jonsa Jonssona. Utknęliśmy tam na dłużej, cała okolica została bowiem zasypana w czasie trwającej kilka dni zamieci.

Razem ze mną uwięzieni byli:
Rafael de Javed, mój przyjaciel i pisarz, często czerpiący natchnienie ze spraw które wspólnie rozwiązaliśmy.
Inspektor Karl Lestrade, wyjątkowo bystry jak na oficera, o czym miałem okazję kilkakrotnie się przekonać, kiedy z nim współpracowałem.
Na miejscu była też jego zastępczyni, Inana Miltis - sądząc po tym jak się do siebie odnosili, nie przepadali za sobą. Słabo ją znałem, więc nie napiszę o niej wiele więcej. Zdaje mi się, że wzdychała jednak do Marco Morgana - który to ponoć jest moim bratem. Cóż, zostanie to jeszcze zweryfikowane.
Na przyjęciu znajdowała się oczywiście również córka hrabiego, Alla Jonsdottir, z tego, co mi wiadomo, niemalże narzeczona Karla.
Zjawił się również, co było zaskoczeniem, Keran Vatra - łotr podejrzany o wiele zbrodni i nie przyznający się do ani jednej, największy rywal Karla.
A także mój najgorszy przeciwnik, zdrajca, szpieg i przemytnik, o rozległych znajomościach, dzięki którym, jak dotąd, nie udało mi się wymierzyć mu sprawiedliwości, Sloan Lustig.

Spędziliśmy tam dwa dni zanim się zaczęło. A zaczęło się od tego że Javed zaproponował toast:
- Za gościnność naszego pana i jego pięknej córki! - powiedział...
I chwilę później Jons był już martwy - spróbowałem rozpoznać po reakcjach, kto z gości mógłby być za to odpowiedzialny, nie udało mi się to jednak. Pierwsza zauważyła to Alla - podeszła do ojca i sprawdziła czy wszystko w porządku... cóż, sądząc po reakcji, nie było. Był to dla niej szok. To Javed otrząsnął się najszybciej:
- Karlu, zabierz ją stąd... Holmes, Karen, podejdźcie.
- Tak, to dobry pomysł... Allo, chodź, nie patrz - zgodził się inspektor, mijając mnie i pannę Inano. - Przypilnujcie by nikt go nie ruszał i by zamknięto dom, zaraz do was wrócę. - Po czym odprowadził Allę do jej pokoju.
Następnie pani inspektor poprosiła Marco by zamknął drzwi, co ten też od razu uczynił. Sądzę, że on również był zainteresowany inspektor, choć znając jego reputację, był to jedynie chwilowy kaprys.
- Musimy przepytać służbę. Oczywiście, nikt z nas też nie jest wykluczony... - stwierdził Javed.
Chwila pomiędzy wyjściem Karla a słowami mojego przyjaciela wystarczyła mi by stwierdzić, że nasz gospodarz został otruty strychniną - którą dało się wyczuć również w resztkach wina w jego kielichu. Spojrzałem więc prosto na kręcącego się w okolicy lokaja i zapytałem:
- Gdzie jest dzban z którego nalano wino hrabiemu Jonsowi?
Przy dzbanie, który natychmiast mi wskazano, kręcił się już Vatra, sprawdzenie jego zawartości prawdopodobnie rozminęłoby się z celem. Postanowiłem sprawdzić więc coś innego, kiedy wrócił inspektor Lestrade, od razu odpowiadając na słowa Rafaela:
- Dokładnie, nikt nie jest wykluczony. A teraz daj prowadzić tę sprawę tym, co się na tym znają. Inano, przesłuchasz służbę? Holmesie, proszę cię o pomoc w oględzinach zwłok, jesteś w tym najlepszy.
- Jeżeli to była trucizna, być może będę w stanie pomóc. - Dość pewnie oznajmił pan Javed. Znałem go i wiedziałem. że nie rzuca słów na wiatr, inspektor nie podzielał jednak ani trochę mojej sympatii do pisarza.
- Jeśli to była trucizna, to ty jesteś głównym podejrzanym. - W tym momencie postanowiłem wtrącić się do ich dyskusji, ostatecznie, konflikt pomiędzy nimi z pewnością nie pomoże w rozwiązaniu sprawy.
- To była trucizna. Spokojnie inspektorze, pan Javed nie miał okazji zatruć wina.
- Oj. drogi Karlu. jest jeszcze jedna osoba, którą można by podejrzewać, lecz myślę, że złamałoby to twoje serce. - Nie jestem pewny czy Rafael zamierzał sprowokować inspektora, ten go jednak zignorował.
- Jesteś w stanie określić jaka dokładnie trucizna to była, Meallanie?
- Bez wątpienia strychnina, Karlu.
- Raczej w winie nic nie było. - Do rozmowy wtrącił się ten łotr, Keran. Nie jestem pewny czy i do czego zamierzał nas przekonać, jednak jeśli nie kłamał oznaczało to, że trucizna znajdowała się jedynie w kielichu. Przypomniałem więc sobie kto siedział obok Jonsa.
- Wręcz przeciwnie, panie Vatra, resztki w kielichu na to wskazują. - W tym momencie do Kerana zagadał Javed, o którym wiedziałem, że jest zainteresowany historią zbrodniarza. Karl osobiście zajął się za to zwłokami:
- Kto miał dostęp do tego wina?
- Bez wątpienia służba, pan Lustig... i Alla. - Spojrzałem na przemytnika, o którym wiedziałem, że z pewnością potrafiłby zdobyć zarówno samą truciznę jak i dodać jej tak by nikt go nie podejrzewał.
- Och? - Lustig udał zdziwienie. - Pan wybaczy, ja się na truciznach nie znam.
- Zastanawia mnie jedno.. strychnina sprawia ze ofiara się dusi. Nie było tego po nim widać. - Zwrócił uwagę Karl. Faktycznie, pomimo objawów, nikt nie zwrócił na to uwagi, być może jednak po prostu goście zbyt zajęci byli sobą. Cóż, to Javed zaproponował rozwiązanie:
- Obawiam się, że będziemy musieli wykonać... autopsję.
- Do wina nic nie dodali, to jest pewne. - Karen uparł się przy swoim. Wątpię by to on zaplanował to zabójstwo, zaprzeczanie istnieniu trucizny byłoby wyjątkowo głupim sposobem obrony.
- Chyba bez tego się nie obejdzie, aczkolwiek wzdragam się na samą myśl by go kroić... Sloanie, wiem, że znasz się na tych sprawach... Podejmiesz się tego? - Wiedziałem że Karl znał Lustiga z dzieciństwa, jednak proszenie go o pomoc w sprawie nie wydawało się rozsądne. Nie sądzę jednak bym był w stanie przekonać do tego pana Lestrade.
- Być może powinniśmy spytać Allę, czy ona coś wie i czy kogoś podejrzewa. - Rafael kontynuował swoją poprzednią myśl. Nie sądzę by dobrym pomysłem było ciągłe wspominanie o tym przy inspektorze, przynajmniej dopóki nie minie nieco więcej czasu. Sprawiało to też wrażenie jakby celowo pragnął skierować śledztwo na odpowiednie tory.
- Jeśli będzie trzeba, to pomogę, aczkolwiek nie wiem, co na to pan detektyw.
- Zbyt na to wcześnie, mój drogi Javedzie. Jak sądzę, pan Lustig może się tym zająć... Oczywiście, o ile ktoś będzie w pobliżu. - Byłem przekonany że mimo wszystko nie odważy się fałszować wyników przy kimś, kto nie jest z nim w zmowie.
- Oczywiście. Od tej pory nikt z nas nie powinien się oddalać. Każdy powinien mieć każdego na oku. Czy wszyscy się z tym zgadzamy? - Javed nareszcie zmienił temat. Nie mam wątpliwości, że miał również rację.
- Tak, więc też powinniśmy sprowadzić tu Allę. - Pan Marco, mój domniemany brat, postanowił wtrącić swoje trzy grosze.
- Ja go przypilnuje, Maellanie. - Oznajmił Karl, po czym szeptem dodał: - Przepytaj ich, może czegoś się dowiesz, ktoś mógł mieć do niego urazę..
- Panie Lustig, panie Vatra. Zabierzcie nieszczęsną ofiarę i wykonajcie autopsję. - Nie wiem co planował Javed, planując powierzyć to zadanie dwóm bandytom... Niemniej, jego zachowanie było pod tym względem niepokojące. Podobnie uważał chyba inspektor, kiedy odpowiedział na jego słowa.
- To miejsce zbrodni, ja tu dowodzę, nie ty. Vatra nigdzie nie idzie.
- Podejrzewasz mnie o kolejną rzecz, Lestrade? - Keran wciąż udawał niewiniątko.
- Mój drogi inspektorze. Niestety jestem skłonny zaprzeczyć. W moim umyśle, jesteś jednym z podejrzanych. Nie powinieneś tu dowodzić. Jesteś zbyt emocjonalnie powiązany z ofiarą, jeżeli wiesz, co mam na myśli. - Nie miałem już wątpliwości co do tego, że na ocenę Javeda wpływają jego osobiste odczucia. Wszyscy wiedzą, że inspektor za nim nie przepada, widocznie więc zadziałało to i w drugą stronę. Postanowiłem więc powstrzymać go od kontynuowania tej rozmowy.
- Javedzie, pozwól działać prawu. Dopóki pani inspektor przesłuchuje służbę proponuję żebyśmy przeszli do salonu.
- Dlatego ze mną zajmą się tym pan Holmes i panna Miltes. Można założyć, że dwoje z nas na pewno jest niewinnych.
- Holmesie. Czy wiesz, że ostatnimi czasy nasza pani Alla i jej ojciec nie byli w dobrych stosunkach? Radzę uważnie ją przesłuchać. - Oczywiście, słyszałem plotki, jak zresztą chyba wszyscy w tym mieście, nie było to jednak podstawą do naruszania jej żałoby kiedy nie minęła jeszcze nawet godzina.
- Dojdziemy do tego, drogi Javedzie.
- I powinniśmy jej poszukać, bo myślę, że nie ma już jej w pokoju. - Marco zdecydowanie pragnął by Alla znalazła się razem ze wszystkimi. Nie sądzę by poza panią inspektor interesował się również nią, chociaż, kto wie?
- Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby była. - Rafael zawtórował Morganowi... Co źle się dla niego skończyło. Choć jeśli zamierzał sprowokować inspektora to osiągnął swój cel, gdyż już chwilę później leżał na podłodze po ciosie Karla.
- Wstrzymaj się z oskarżeniami dopóki nie znajdziemy przyczyny śmierci, a jeśli jeszcze raz będziesz ją bezpodstawnie oczerniał, inaczej się policzymy. Sloanie, chodźmy, im szybciej dowiemy się co dokładnie go zabiło, tym lepiej.
- Bezpodstawnie, drogi inspektorze? Zaiste jesteś zbyt zaślepiony, by brać udział w tej sprawie! - Marco pomógł mu wstać i dodał:
- Powinniśmy jej poszukać.
Cóż, nie mogłem odmówić racji inspektorowi, nawet jeśli jego wybuch był przesadzony... Uznałem, że lepszym wyjściem będzie kolejna próba powstrzymania Rafaela od osądzania bez dowodów.
- Drogi Javedzie, podstawowym błędem jest podawanie teorii, zanim uzyska się dane, o czym z pewnością wiesz... to prowadzi do dostosowywania faktów tak, by by zgadzały się z teoriami, zamiast próbować stworzyć teorię, która byłaby zgodna z faktami.
- Nikt się stąd nie rusza póki nie dowiemy się co go zabiło. Morderca może chcieć usunąć ślady zbrodni. - Na pożegnanie oznajmił nam Lestrade. Cóż, sytuacja nie przedstawiała się najlepiej. Po wyjściu zaproponowałem by wszyscy usiedli, Javed zaś znalazł sobie nieco lodu, który przyłożył sobie do miejsca uderzenia.
- Nie ma potrzeby ściągać tu panny Alli, ostatecznie jest powszechnie znana, bez wątpienia ją więc znajdziemy. Znajdujemy się tu razem, a przecież nawet nie do końca się znamy - proszę więc, żeby każde z nas się przedstawiło i oznajmiło dlaczego trafiło na to zaproszenie... Ktoś chętny bycia pierwszym? - Pragnąłem dzięki temu dowiedzieć się czegoś o potencjalnych motywach oskarżonych, zwróciłem też jednak uwagę na to że Vatra próbował iść za inspektorem. W tym momencie rozległ się krzyk, bez wahania kazałem więc wszystkim zostać i sam ruszyłem tam skąd dochodził. Mimo tego na miejscu i tak znaleźli się Rafael, Sloan i Vatra. Miejscem zaś, w którym się znaleźli, okazał się być gabinet hrabiego, krzyczącą zaś służka, którą wyraźnie przeraziło coś znajdujące się za biurkiem.

Nie tracąc czasu, zajrzałem za mebel. Jak się spodziewałem, znajdowało się tam ciało. Należało do mężczyzny ze służby. Poprosiłem pisarza by zajął się służką, która je odkryła, sam zaś uważniej się mu przyjrzałem. Został uduszony, w ręku trzymał klucz. Sądząc po budowie ciała nie był słabeuszem, rodzaj śmierci wskazywał więc na to że sprawca również nim nie był. Zamordowany został około dwóch godzin przed hrabią. Nie miałem wątpliwości. że powód jego, a być może również Jonsa, śmierci, znajduje się w biurku, wyjąłem więc z jego palców klucz i otworzyłem biurko. W środku znajdował się testament, bez wątpienia mający związek ze sprawą. Dziwi mnie jedynie, że zabójca, kimkolwiek był, nie zabrał go. Cóż, nie wyglądał na sfałszowany, za to z pewnością był niewygodny dla Alli... A także inspektora. Był niepodpisany, jednak to co było w nim zawarte bez wątpienia sprawiało, że teoria Rafaela była bardziej prawdopodobna niż wcześniej. Mianowicie, cały spadek miał trafić do panny Asper, nadzwyczaj pięknej mieszczanki, którą miałem okazję kilka razy podziwiać. Wygląda na to, że zbliżyła się do hrabiego w ostatnich dniach jego życia... Tknięty przeczuciem, zapytałem służącą o nazwisko ofiary. Zgodnie z tym czego się spodziewałem, był jej bratem. Schowałem testament i spojrzałem na mojego najbliższego towarzysza.
- To nadzwyczaj interesujące, Javedzie...
- Cóż tam było takiego interesującego, panie Holmes? - To Lustig przypomniał mi o swojej obecności. Wyglądało na to, że będę musiał przekazać informacje Rafaelowi tak by tylko on się domyślił.
- Czyżby moje podejrzenia były prawidłowe, Holmesie? - Zastanawiałem się już w jaki sposób odpowiedzieć gdy do pomieszczenia wszedł inspektor.
- Co znaleźliście?
- Kolejny trup, inspektorze Lestrade. Uduszony, morderca raczej nie był ułomkiem; zamordowany jeszcze przed hrabią, brat panny Asper, którą, jak mniemam, łączyły z hrabią bliższe stosunki... - Udzieliłem odpowiedzi.
- Coś jeszcze? - Karl zaczął oglądać zwłoki.
- Moim zdaniem bez wiedzy o tym w jaki sposób pan Jons pożegnał się z tym światem nie ruszymy ze śledztwem do przodu. Sądzę również, że mógł nadejść już czas by zadać kilka pytań pannie Alli.
- Obejrzałem zwłoki, faktycznie noszą ślady zatrucia strychniną, musieliśmy nie zauważyć jak się dusi. Alchemicy z pewnością to potwierdzą. - Skinąłem głową.
- Skoro tak uważasz. Cóż, pozostaje więc panna Alla - jak sądzę, powinniśmy zająć się tym ty i ja, podczas gdy pan Javed i twoja urocza zastępczyni przepytają resztę gości.
- Tak, trzeba z nią porozmawiać.
- Nie traćmy czasu, prowadź, inspektorze. - Zaczekałem aż Karl zaprowadzi mnie do jej pokoju. W końcu z pewnością lepiej wiedział, gdzie się on znajduje, poza tym, uważam że to on powinien oznajmić jej, że przyszliśmy.

Postanowiłem nie wspominać mu o testamencie. Co prawda nie sądziłem by był winny, jako detektyw nie mogłem jednak być pewnym niczego. Drzwi do pokoju były oczywiście zamknięte, inspektor więc zapukał.
- Allo, to ja, możesz otworzyć drzwi. - Nie musieliśmy czekać długo, po chwili zobaczyliśmy córkę naszego byłego gospodarza w drzwiach. - Musimy porozmawiać. Chcemy wiedzieć, kto mógłby mieć jakieś wrogie intencje wobec twojego ojca... - Zanim panna Jonsdottir udzieliła odpowiedzi, weszliśmy z Lestradem do środka.
- N-nie mam pojęcia...
- Skup się, na pewno, jak sie zastanowisz, coś sobie przypomnisz.
- Nie wiem... Nikt mi nie pasuje... - Reakcje ukochanej inspektora wydawały się naturalne, nie mogłem jednak wykluczyć, że to jedynie gra, postanowiłem więc nie obserwować tego dłużej.
- Może panna Asper?
- Panna Asper...? - Córka ofiary zdecydowanie wyglądała na zainteresowaną tym nazwiskiem.
- Znasz testament swojego ojca, Allo? - Pokręciła głową, ja zaś wyjąłem i podałem jej testament. - Musisz wiedzieć Karlu, że ojciec Alli ostatnimi czasy znacznie zbliżył sie z panną Asper...
- Szlag, Holmes, chodź tu szybko! - Usłyszałem głos Marco... Nie mogłem jednak pozostawić Alli i inspektora w takim momencie, w końcu jej reakcja mogła być kluczem do rozwiązania całej sprawy.
- Nic o tym nie wiedziałam... - Kiedy to powiedziała, nie patrzyła na mnie, nie zauważyłem jednak innych oznak kłamstwa.
- Brat tej dziewczyny został zamordowany, jeszcze przed twoim ojcem - prawdopodobnie zamierzał nakłonić twojego ojca do podpisania testamentu. Dziwi mnie jednak, że morderca pozostawił ten w biurku, wiesz może gdzie znajduje się poprzedni?
- Niestety, nie wiem...
- Jak sądzę, zabójcą jej brata może być ta sama osoba, która zabiła twojego ojca - niewykluczone że to ktoś ze służby, prawdopodobnie dość silny, chciałbym cię prosić abyś razem z Karlem wytypowała podejrzanych. Ja zapewne powinienem sprawdzić, co się stało. - Skinęła głową.

Cóż, mało prawdopodobne by mój niedoszły braciszek wołał mnie bez potrzeby, udałem się więc prosto do miejsca z którego krzyczał, a którym okazał się być korytarz.
- Co się stało? - Zadając pytanie, jednocześnie oceniłem sytuację. Brakowało Javeda i Vatry, co nieco mnie zaniepokoiło, nigdzie nie widziałem też Inano. Marco wyglądał na otrutego, wokół kręcił się Lustig.
- Woda Inan była zatruta. - Marco, mimo osłabienia, zdołał powiedzieć chociaż tyle.
- Napił się wody z kielicha Inan i okazała sie zatruta. - Lustig wyraźnie coś kombinował, tego jestem pewny. Po co Marco miałby pić z kielicha Inany skoro zauważyli, że ona jest otruta? No, chyba że został sprowokowany... Postanowiłem najpierw sprawdzić, co z samą panią inspektor, wszedłem więc do pokoju, w którym ją zostawili i... jedyne, co mogłem zrobić, to potwierdzić zgon. Podobnie jak u Jonsa, strychnina. Nie było czasu do stracenia, jeśli miałem ocalić Morgana. Bez wątpienia to nie on był zabójcą, a przecież im będzie nas więcej tym trudniej działać będzie mordercy.
- Spróbuj zmusić go do wymiotów. - Kazałem Lustigowi po czym udałem się do kuchni w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby posłużyć jako odtrutka. Oczywiście, nie ulegało wątpliwości, że minęło zbyt wiele czasu odkąd trucizna została zażyta by wymioty mogły go uratować, liczyłem jednak na to że da nam to trochę czasu, a przynajmniej uspokoi nieco samego Morgana. Udało mi się znaleźć pewne zioła, i chociaż nie byłem pewny czy mu pomogą, zdecydowałem się zaryzykować. Gdy wróciłem, razem z otrutymi był już Karl, a chwilę po tym, gdy zacząłem ratować Marco dołączyła do nas Alla:
- Co tu się dzieje...?
- Keran był mordercą. - Inspektor podał ukochanej jakieś papiery. - Zabił Rafaela, gdy ten chyba się dowiedział za dużo... A Marco i Inano chyba się zatruli wodą, jeśli dobrze rozumiem, co się tu dzieje.
Rafael... martwy? Spojrzałem na Lestrade.
- Javed nie żyje? - Nie chciałem w to wierzyć. Ostatecznie, razem rozwiązaliśmy więcej niż jedną sprawę, a teraz... dał się załatwić temu bandycie, Vatrze?
- Przecież powiedziałem... Spalił go. - W tym momencie zauważyłem ślady po oparzeniach na dłoniach oficera. Zanim jednak o nie zapytałem potrzebowałem chwili na zebranie myśli. W tym momencie wiele wskazywało na winę Karla, miał w końcu motyw do dokonania każdej ze zbrodni. Równie dobrze jednak ktoś, kto dobrze go znał, jak Alla lub Lustig, mogli starać się zrzucić na niego winę, współpracując z Keranem.
- Inspektorze Lestrade... Skąd ślady na twoich dłoniach?
- Sprawdzałem ciało, ciężko było je rozpoznać, a był jeszcze gorący, musiał zginać niedawno. - Skinąłem głową. Nawet jeśli był winny to nie był to odpowiedni moment do oskarżenia go.
- Proszę sprawdzić czy ktoś wychodził. - Upewniłem się, że Marco przeżyje i po chwili ruszyłem do kuchni, gdzie natknąłem się inspektora.
- Widziałeś by ktoś tedy przechodził? - Pokręciłem głową.
- Przyszedłem poszukać śladów trucizny. - Lestrade wskazał na ślady na podłodze, prowadzące z zewnątrz do środka. Sądząc po kształcie, należały do kobiety, od pewnego momentu jednak trop się urywał, jak sądzę, dlatego że zdjęła buty i owinęła je w szmatkę.

Kiedy ja sprawdzałem dokąd prowadzą, Karl wyjrzał na zewnątrz, i kiedy odwróciłem się by zobaczyć czy aby nie próbuje mnie zamordować, zauważyłem, że leży w otwartych drzwiach. Nie tracąc czasu, podszedłem do drzwi i ostrożnie przez nie wyjrzałem, starając się dostrzec czy na zewnątrz nie ma kogoś jeszcze. Prawdopodobnie mi się wydawało, jednak zdaje mi się że dostrzegłem całą grupę ludzi. Kiedy wciągałem ciało Karla do środka, zauważyłem inne, należące do Kerana. Jak sądzę, to właśnie to chciał sprawdzić Lestrade zanim zmarł. Po krótkich oględzinach nie miałem już wątpliwości, to również była trucizna. Poza mną pozostała już tylko trójka, z czego Marco był bez wątpienia niewinny. Oczywistym nasunął się wniosek, że skoro któreś z pozostałej dwójki zdecydowało się zabić Lestrade to zarówno mój brat i jak i druga osoba mogą być już martwi. Wziąłem miecz oficera i postanowiłem zaczekać, z pewnością bowiem ten, kto przyjdzie będzie właściwym mordercą. I wtedy usłyszałem krzyk Alli. A więc mordercą był Lustig. Zapewne zamordował Marco, co wywołało panikę panny Jonsdottir. Nie miałem wątpliwości, że jej zabicie nie zajmie mu dużo czasu, postanowiłem przejść więc do gabinetu pierwszej ofiary. Jak się okazało, Lustig był jednak szybszy, wbrew moim oczekiwaniom nie zabił również Alli, postanawiając wykorzystać ją przeciwko mnie jako zakładnika. Zapewne wystarczyłaby krótka chwila by zdążył ją zabić i musielibyśmy się zmierzyć, postanowiłem jednak spróbować ją ocalić.
- A więc to jednak pan, panie Lustig.
- Powiedzmy... I co teraz, panie Holmes?
- Zaiste, w pewien sposób mnie to cieszy... Proszę wypuścić pannę Allę.
- Jeśli nie?
- Jeśli nie, po prostu pana zabiję lub pan zabije mnie. Obawiam się jednak, że czas jaki straci pan na poderżnięcie gardła może stanowić o pańskim życiu, panie Lustig. Oczywiście, jeśli ją pan wypuści, zaczekam.
- Są prostsze i szybsze sposoby na zabicie kogoś.
- Z pewnością, jednak wciąż musi pan odrzucić ciało by skutecznie się bronić. Chciałbym również zauważyć, że posiadam większy zasięg. - Oczekiwałem na odpowiedź Lustiga, obawiając się, że po prostu poderżnie gardło pannie Jonsdottir, jednak zamiast tego byłem świadkiem jak ona po prostu odsunęła rękę swojego niedoszłego mordercy i spojrzała w moją stronę. Najwyraźniej jej nie doceniłem.
- Proszę się odsunąć, panno Allo. - Po moich słowach ruszyła w moją stronę, sądząc po ruchach i twarzy, wciąż będąc w szoku. Przepuściłem ją, pilnując jej ruchów niemal dokładnie tak samo, jak tych wykonywanych przez Lustiga. Kiedy wyszła z korytarza, podszedłem do mojego przeciwnika.
- Muszę wam coś wyznać, panie Lustig, zanim zginiecie. - Przebiłem jego ciało mieczem, jednak, jak sądzę, przez paraliż, którym potraktowała go panna Alla, zdążył jedynie spróbować zadać mi ostatnie pytanie.
- Co... takiego... - Nachyliłem się nad nim, by być pewnym, że mnie usłyszy.
- Nie nazywam się Holmes... - Odsunąłem się. - Zaimponowaliście mi, Inano zginęła tylko po to żebyśmy podejrzewali inspektora Lestrade, prawda? - Kiedy byłem już pewny że nie żyje, wróciłem do ciała Karla, przy którym oczekiwałem, że zastanę Allę, i oczywiście się nie pomyliłem.
- Przykro mi, był dobrym przyjacielem i wspaniałym oficerem. - Spojrzała na mnie.
- To już koniec... Prawda? - Skinąłem głową.
- Zaiste.
- Lustig... Zabiłeś go?
- Zasługiwał na to, zbyt wielu go kryło by sprawiedliwość szybko go dosięgła. - Tym razem to ona skinęła głową. Zasugerowałem jeszcze by przejęła majątek i postawiła pomnik Karlowi. Cóż, nie pozostało mi nic innego, jak opuścić posiadłość i poinformować straż.

Nie zamknąłem jednak sprawy. Nie wiedziałem dlaczego Lustig miałby chcieć zabić Jonsa, Inanę i inspektora. Nie miałem wątpliwości, że Rafael był jedynie przypadkową ofiarą, a Keran musiał zginąć gdyż stał się niewygodny. Kontynuowałem więc śledztwo przy pomocy moich kontaktów, a to, co odkryłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Inana okazała się być córką Jonsa Jonssona. Córką, o której wiedział i którą odrzucił. Co to ma wspólnego z Lustigiem? Ano to, że była jedną z osób które go kryły, mogła zażądać więc spłacenia przysługi na co ten łotr z pewnością by się zgodził. Kwestią, której nie jestem pewny pozostaje to, dlaczego zginęła, podejrzewam jednak, że została zdradzona. Jak sądzę, nie ma już nikogo kto znałby prawdę, jednak jeśli jest - znajdę go, w końcu...

Nazywam się Meallan Holmes. Moim zawodem jest wiedzieć to, czego nie wiedzą inni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Loża graczy / Pamiętniki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin