 |
Rollage yn Astyr - Original RPG RyA - Forum
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yrsa
tonie w rumie
Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 767
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rosja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:34, 23 Lis 2009 Temat postu: Dziennik Yrsy |
|
|
Widzisz przed sobą czerwony zeszyt, bardziej przypominający dziennik pokładowy niż pamiętnik. Na okładce widać nieco zatarty trójmasztowiec. Gdy otworzysz zeszyt ujrzysz mnóstwo rysunków, niespójnych notatek i pojedynczych myśli. Wszystko napisane paskudnym, krzywym pismem. Dokładniejsze zapiski pojawiają się dopiero z datą:
Wczesna wiosna, miesiąc 1, dzień 13…
Śpią. Moi Bogowie, w życiu nie spodziewałam się, ze ktoś może mnie ot tak przygarnąć do swej kompanii. Tym bardziej, jeśli w tym samym dniu próbowało się ich sprzedać jako niewolników. Dziwne to są istoty. Wampiry, wilkołaki, jeden wielki czerwony i ludzie. Akceptują się. Zaakceptowali też mnie. Chyba z nimi zostanę…
Wiosna, miesiąc 2, dzień 2…
Zostałam. I dziękuję wszelkim losom, które mnie do nich sprowadziły. Nakłamałam, nazmyślałam, a prawdą jest chyba jedynie mój paniczny lęk przed wodą. I skłonność ku rumowi. Zabawo trwaj!
Późna wiosna, miesiąc 3, dzień 17…
Ile przygód! Ile potworów! Dziś dotarliśmy do dziwnej wioski z istotami o długich włosach i zielu, które daje niezłego kopa. Spotkaliśmy tam maga ognia, dawnego znajomego Seoza i Kaego. Niezbyt go chyba lubią Ci dwaj, nie musiałam polubić i ja. Pomęczyłam go trochę, pobiłam, zostawiłam sam na sam z naczelnikiem wioski. Czy wynikł z tego jakiś romans? Nie wiem, niestety... Mru udał się na poszukiwanie kisielu. Znalazł Tou, może Tou jest kisielem? Bo do tej pory Mruczek nie znajdywał niczego innego.
Zdobyliśmy zamek, właściwie nie było to takie trudne, gorzej poszło nam dogadywanie się z Ravem i Mru…
Tego nowego też polubiłam, nie dobrze, zmieniam się…
Wczesne lato, miesiąc 4, dzień 7…
Dotarliśmy do dziwnego miasta. Gdy tylko weszłam do niego przez bramy, zaczęto nam się specyficznie przyglądać. Nie zwróciłam na to uwagi, lecz gnana zapachem rumu popędziłam do karczmy. I w sumie byłoby jak zwykle, gdyby nagle z okrzykiem przerażenia nie wpadł Kae, nie porwał mnie na plecy i nie zwiał na dach najwyższego budynku. Osobiście, przez chwilę uważałam, że ten czerwony osobnik musiał się czegoś naćpać. Ale niestety nie, oznajmił mi, że ściga mnie tłum. Spojrzałam w dół, rzeczywiście tłum nas oblegał. Nie wiem, dlaczego Kae się ich przestraszył. Raczej oni powinni się bać mnie! Jak się później okazało, bali się! Uważali mnie za swoją Boginię! Czy wspominałam, że to miasto było dziwne?
Wykorzystałam naiwność tych ludzi, związałam Rava, dość niechcący i równie niechcący doprowadziłam do bójki między nim i Kaem. Gdzieś w połowie kapłani poznali się, że z Boginią nie mam za wiele wspólnego i należało się strategicznie ewakuować.
Bogowie, żyję!
Lato, miesiąc 5, dzień 1…
Marika nie żyje…
Lato, miesiąc 5, dzień 14…
Zbytnio wierzyłam w swe umiejętności. Geniusz! Mówili w gildii… Wariatka! Powtarzają do tej pory...
A teraz błąkam się po zaświatach, bo nie zadałam jednego głupiego pytania. Bo założyłam w mej głupocie, że idziemy mordować. Nie łatwo wyzbyć się starych przyzwyczajeń, co? I prócz wojowników mam na sumieniu dziecko oraz Seoza…
Późne lato, miesiąc prawdopodobnie 6, dzień 19…
Obudziłam się w klasztorze. Wiem, że to klasztor, bo absolutnie tu nie pasuję. No i odmówiono mi rumu, a także wina mszalnego… Jak się okazało, sprowadził nas tu młody mnich, bawiący się w nekromentę. Ubrał, zboczeniec, w mnisie ciuchy i przedstawił jako braci, cudem ocalonych z świętej bitwy. Sądziłam, że jest wariatem, jeśli uważa, że nikt we mnie nie rozpozna kobiety. Nie rozpoznali…
Tak więc, piąty dzień upijamy się z Seo w karczmie. Pomaga nam rzemieślnik, niezły gość, tylko pić nie potrafi. Uciekamy przed ojcem przeorem, który chyba coś podejrzewa, bo nie pozwala nam wyjść po za teren miasta. Próbowaliśmy uciec, ale ten stary, złośliwy pryk, zawsze w ostatniej chwili nas odnajduje. I jak tu sprzeciwić się staruszkowi…
I tylko czasem, w nocy, wspominam Trey’a, który poszedł dalej…
Wczesna jesień, miesiąc 7, dzień 3…
Przybyła nas uratować kochana kompania. Miałam nadzieję, że padną na mój widok, ale najwidoczniej tyle przeszli, że zmartwychwstanie nie robi na nich wrażenia. A słyszałam, że gdzieś na tej podstawie założyli kościół, który przetrwał już dwa tysiące lat…
Wczesna jesień, miesiąc 7, dzień 27…
Udaliśmy się z Dae do miasta na jarmark. Z Seo zrobiłam drobne zakupy, a potem wykorzystałam biedaka za tragarza… Nie sprzeciwił się, zastanawiam się dlaczego. Noc postanowiliśmy spędzić nad brzegiem jeziora. Niby nic nowego, ale po raz pierwszy zaatakowały nas olbrzymie ryby! Z trudem je pokonaliśmy, a następnego dnia ruszyliśmy do miasta, wypytać o to dziwne coś. W mieście odbywały się zawody. Chłopaki, jak to oni pozapisywali się od razu na wszystkie. O dziwo ktoś zapisał także mnie! Jak go znajdę, to chyba… Albo jednak nie. Jak wspomnę sobie minę Kaego, gdy po daniu mu łupnia zrezygnowałam z dalszej zabawy, to aż mi lżej na duszy! Gdy zbierałam zakłady w tylnych rzędach, zauważyłam nadpływającą falę. Ruszyłam ku Seo, a później poleciałam za Kaem ratować Dae. Kasa, którą zebrałam wciąż mam przy sobie!
Dae uratowała się sama, odgryzła Pani Jeziora łeb… Mru robił za szkielet, ale ożywił się, gdy tylko usłyszał o kiślu. Ten drow naprawdę mnie przeraża! I ten jego wzrok, gdy tylko wyłoniłam się mokra z jeziora! Brrr! A najdziwniejsze, że Seo też tak spoglądał! Biednego, połamanego Kaego zostawiliśmy w lesie i poszliśmy świętować…
Jesień, miesiąc 8, dzień 4…
Bogowie, Twą łaską spuściłeś na mnie szaleństwo. Albo to rum. Albo jedno i drugie! Słyszę głosy, nie jakieś dziwne, niewidzialne, aktualnie przemawiają do mnie zając i wilk. I kradną mi rum, może to znak by iść na odwyk? Przyczepił się też jakiś kruk, uznając mnie za sympatyczną osobę… Brak mi słów. Kae siedzi w zagrodzie z owcami. Może też do nich gada? Jednak nie, rzucił się na niego maleńki kotek, a ten postanowił go zabić. Ten genesi to naprawdę nieczułe stworzenie! Kotka przygarnęłam, ale niestety był mądrzejszy od kruka i uciekł. Śpimy w karczmie. Właściciel jest naprawdę miłą postacią, lecz niestety ma już żonę. Syn jego także ma żonę, ale córka nie! Znaczy męża nie ma… Seo nadawałby się idealnie, ale jakoś mi go żal oddawać w obce ręce. Tylko, że miałabym darmową dostawę alkoholu! Musze to poważnie przemyśleć…
Jesień, miesiąc 8, dzień 5, ranek…
Oddam go! Zeżarł moje śniadanie! Najważniejszy posiłek dnia! Pobiłam go za to… Po czym Kae ukradł konie, chociaż upierał się, że zapłacił i wyruszyłam z nim w daleki świat. Za daleko nie ujechaliśmy, bo zaatakowali nas wychudzeni zbóje. Porwaliśmy porwaną przez nich dziewczynę i uciekliśmy do najbliższego miasta.
Jesień, miesiąc 8, dzień 5, wieczór..,
Dziewczyna próbuje Kae poderwać, na zewnątrz leje, przysiadł mi się pod stolikiem jakiś drow, Seoza nie widać, a rozmyśliłam się nad tym oddaniem go. Drow nazywa się Atar i próbuje mnie wykorzystać za rum. Nie dam się! Trochę szacunku mam do siebie!
Jesień, miesiąc 8, dzień 6…
Pokonaliśmy paskudnego alchemika, Kae dziwnie na mnie patrzy i nie chce zdradzić jak. Mam ochotę się wypluskać w rumie, to nieco dziwne. Seo powiedział mi coś miłego… To jeszcze dziwniejsze!
Jesień, miesiąc 8, dzień 21…
Musieliśmy uciekać z tego sympatycznego miasta, głównie, dlatego że już nikt NAS nie uważa za sympatycznych, a poniekąd i dlatego, że ktoś zamienił je w jezioro…
Jesień, miesiąc 9, dzień 6…
Seo zamarznięty, Rav nie żyje…
Jesień, miesiąc 9, dzień 8…
Wyruszyliśmy z Seozem w poszukiwaniu butelki z dżinem i Atara. Znów zaczęłam słyszeć głosy. Tym razem to była tylko telepatia. Natrafiliśmy na kocura, dotarliśmy do chatki w lesie. Ra był w środku. Mag ognia z kilkoma beczkami prochu. I nic nie mogłam zrobić. Kae odciągnął mnie w stronę lasu, gdy chata wyleciała w powietrze. Z Rava nie znaleźliśmy nawet szczątek…
Atar ściągnął nas nad jezioro, byłam na niego wściekła, wrzuciłam go do jeziora, nie wyłaniał się, Seo miał go ratować, parę przepychanek, trochę żartów i po chwili obaj byli w wodzie, zamarzli. Kocur drapał podłoże, z tą samą bezsilnością, jaka tkwi we mnie… Nic nie zrobiłam.
Jesień, miesiąc 9, dzień 11…
Kae mówi, że odmarzną latem, ja mam w perspektywie 10 miesięcy czekania. Nie wytrzymam, nie wiem jak uda mi się żyć, jeśli oni nie przeżyją…
Jesień, miesiąc 9, dzień 12…
Ruszam ku północnym rubieżom, wrócę za 10 miesięcy, postaram się zapomnieć. Zawsze mi się to z łatwością udawało. Mam nadzieję, że Kae z Mru nie wywalą w powietrze domku Dae i że Tomowi, chociaż raz uda się go ugasić na czas.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yrsa dnia Sob 22:45, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Yrsa
tonie w rumie
Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 767
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rosja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:20, 06 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Ponownie jesień, miesiąc 7, dzień 13...
Trzy lata prawie tutaj nie zaglądałam! A w tym czasie tak wiele się wydarzyło! Po pierwsze mam męża. I jest nim nieżywy Rav. Znaczy, gdy ostatnio pisałam nie żył, ale później wrócił w jakiś nie pojęty sposób i teraz mogę go dręczyć na wszelakie sposoby! Wrócili również Seo i Atar, więc spokojnie mogę nazwać Kaego kłamczuchem, gdyż nie minął nawet tydzień, nie mówiąc o 10 miesiącach!
Jesień, miesiąc 8, dzień 22...
Jutro mija rok odkąd mnie zaobrączkowano! Oczywiście, tak na prawdę chodziło wyłącznie o zgarnięcie potężnych i drogich prezentów (mam wyspę! Łiiii!)
Mamy...Dopisał ktoś ładnym i wyraźnym pismem.
Jesień, miesiąc 8, dzień 23
Rav! Zaklinam Cię! Abra kadabra! Jak można cudze pamiętniki czytać?!
Mamy rocznicę! Zaprosiłam wszystkich kochanych znajomych i zaczęliśmy wspominać ta dziwną uroczystość. Wszystko było niezwykle zabawne, ja wystąpiłam w cudownych, dostarczonych przez niezawodną Dae, spodniach pirackich, a Ravuś w sukience! Myślałam, szczerze mówiąc, że przeturlam się ze śmiechu pod stołem. Później pojawił się Sky, zaczął dawać nam ślub, próbowano go przerwać, a w końcu stało się!A później okazało się, że podstawiony kapłan wcale nie jest podstawiony! Moja wspaniała osoba już nigdy nie będzie dostępna...
Nie żebym była niezadowolona, umiem sobie owinąć szanownego małżonka dookoła palca! Jutro skoro świt, czyli w naszym wypadku po 12, wyruszamy ku nowym przygodom!
Wiosna, miesiąc 3, dzień 12...
Przez dłuższy czas wędrowaliśmy tajemnymi korytarzami, otrzymałam od bóstw tajemny dar. Nikt nie wie jaki. Podejrzewam, że bóstwa też nie...
Lato, miesiąc 6, dzień 3...
Jestem potworem! W łuskach mi nie do twarzy! Nie lubię mięsa! Mam ostre kły i 2,5 metra wzrostu! Jestem brzydka! Nienawidzę się, nienawidzę!
Lato, miesiąc 7, dzień 1...
Przekleństwo postępuję, czuję krew, muszę uciekać...
Lato, miesiąc 7, dzień 20...
Jestem znów śliczniutka i ładniutka! Moich kochani przyjaciele, wraz z nową wampirzycą Mae (urocze stworzenie), odczarowali mnie! Biegam i krzyczę o tym wspaniałym fakcie wszystkim dookoła!
Ptaszki ćwierkają, Kal powarkuje, jesteśmy trzeci dzień w drodze do miasta w poszukiwaniu pracy.
Lato, miesiąc 7, dzień 21...
Podły, złośliwy, okropny mag! Polał mnie wodą! :O
Zemsta będzie słodka...
Tymczasem zbieramy się już trzecią godzinę w drogę, by wyruszyć naprzeciw niebezpieczeństwu i złym goblinom! Tylko, że chyba tak naprawdę nikt nie ma ochoty specjalnie się narażać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yrsa dnia Sob 23:48, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|