Forum Rollage yn Astyr - Original RPG
RyA - Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pamiętnik Mitaona

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Loża graczy / Pamiętniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mitaon
Bezmózgi troll


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:01, 08 Lut 2009    Temat postu: Pamiętnik Mitaona

Niech przeklęci będą wszyscy bogacze. Jeden z nich obiecał wypuścić nas z więzienia (ci strażnicy są coraz lepsi) pod warunkiem, że dostarczymy jego wiadomość. Oczywiście nie wystarczyło mu, że dał nam tę przesyłkę musiał jeszcze dać nam takie fajne obroże, które miały nas zabić jeśli nie będziemy podążać tam gdzie on chce. I mógłbym się założyć, że wcale by nam ich nie zdjął po wykonaniu zadania. Jak zwykle niezwykle radośni wyruszyliśmy w drogę. Właśnie podążaliśmy drogą kiedy nagle zaczął padać deszcz. Usiadłem koło drogi by go przeczekać, ale reszta oczywiście musiała usłyszeć odgłosy walki. Nie zwracałem na nich uwagi i siedziałbym tak dalej gdyby nie to że było już trochę za mokro więc wstałem by poszukać trochę suchszego miejsca. Trochę połaziłem, ale zanim znalazłem takowe miejsce przestało padać. Stwierdziwszy, że nikt już nie walczy ruszyłem w stronę reszty. Zastałem ich przy jakichś rycerzykach z których jeden miał kryształową zbroję. Nie czekając na zaproszenie przeszukałem ciało jednego z rycerzy, po czym zrobiłem to samo z kupcem. Widząc Rava majstrującego przy hełmie kryształowego rycerza ruszył w jego kierunku. Obejrzałem dokładniej jego zbroję i stwierdziłem, że trzeba sprawdzić czy naprawdę jest taka twarda. W międzyczasie reszta ocuciła drugiego rycerza i przesłuchiwała go. Wyjąłem sztylet i wbiłem go w rękawicę kryształowego wojownika. Jako iż mój sztylet złamał się postanowiłem wyjąć to co zostało z młota Mastera i rozbić głowę kryształowego. Niestety na skutek mojego ciosu on się obudził. Po chwili leżałem nieprzytomny na ziemi z połamanymi żebrami i zwichniętą kostką. Leżałem tak aż do wieczora kiedy to przemieniłem się w centaura. Słysząc słowa Assira van Vetera wziąłem jedną z tych czarnych broni i ruszył w kierunku z którego słyszałem krzyk Dae. Atakowały ją jakieś wredne aligatory (w sumie to w realu aligatory by uciekły). Nie tracąc czasu spróbowałem zdeptać aligatora lecz złapał moją nogę i musiałem ciąć go szablą. Po zabiciu aligatora poczułem się jakoś dziwnie i miałem wielką ochotę kogoś zabić. Mój wybór co chyba oczywiste padł na ognistego genasiego, Kaerthasa, oby przeklęte było jego imię. Ruszyłem na niego lecz zauważył mój ruch i odskoczył próbując trafić mnie mieczem. Głupiec. Powinien był wiedzieć że cios ten nie dosięgnie celu. Nie tracąc czasu rzuciłem się do walki. Gdybym nigdy nie wypił tamtej mikstury i nie zmieniał się każdej nocy w jakąś inną istotę wtedy z pewnością bym wygrał. Po dość krótkim okresie czasu genasi wytrącił mi z ręki szablę. Jako iż Kaerthas (oby nigdy się nie narodził) nadal miał swoją broń nie mogłem nie wyjąć własnej szabli. Walka trwałaby jeszcze długi czas gdyby nie to że ta istota nie potrafi walczyć uczciwie (i gdyby Tou nie powiedziała że mamy kończyć walki bo reszta będzie się nudzić). Po utracie czarnej broni szał mnie opuścił lecz nienawiść do tej odrażającej ognistej istoty kazała mi walczyć dalej. W końcu podstępem Kaemu udało się mnie zabić i tak trafiłem tu gdzie teraz jestem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mitaon dnia Pon 19:25, 09 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitaon
Bezmózgi troll


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:27, 11 Lut 2009    Temat postu:

Po pokonaniu mnie przez Kaego trafiłem do jakiegoś dziwnego miejsca odprowadzony przez jakąś kobietę. Tam od jakiegoś dziwnego człowieka z jednym okiem i dziwną włócznią dowiedziałem się, że mam udać się do jakiegoś miejsca zwanego Walhallą gdzie jeśli uda mi się przejść przez wszystkie drzwi będę musiał trenować by pewnego dnia zwanego ragnarok walczyć z jakimś wilkiem zdaje się że zwał się on Fenrir. Po jego wyjaśnieniach trafiłem przed jakąś bramę którą bez zastanowienia przekroczyłem. Tak samo kolejne. Po dotarciu na miejsce okazało się że całe dnie trwa tu wielka bitwa tymczasem w nocy trwa wieczna uczta. Być może dzięki treningowi w tym miejscu następnym razem nie zginę od ciosu tak zdradliwej istoty jak Kae. Za kilka miesięcy trzeba będzie zastanowić się nad powrotem do Astyrii. Możliwe, że będzie musiał jednak pomóc mi jakiś żywy.

-------------------------------------------------------------------------------------

1. Mit ma pewne cechy berserka więc trafił do Walhalli bez problemu.
2. Mitologię nordycką czytałem dawno temu więc wybaczcie jeśli się w czymś pomyliłem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mitaon dnia Czw 18:21, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitaon
Bezmózgi troll


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:32, 14 Lis 2009    Temat postu:

~~Co działo się z Mitem kiedy nie podróżował z drużyną.~~

Zatrzymałem się na polanie. Wokoło rosły same sosny i świerki i jedynie w kilku miejscach widać było dęby. Niezbyt bezpiecznie czułem się na ziemi więc wdrapałem się na drzewo. Nie chciało mi się wracać na południe. Podobno wojna się skończyła, ale i tak na pewno nie było tam wcale bezpieczniej niż wcześniej. W końcu, kiedy ułożyłem się w prawie wygodnej pozycji upewniając się, że nie spadnę, usnąłem. Rano pierwszym widokiem jaki zobaczyłem po spojrzeniu na dół było kilka łuków wycelowanych we mnie. Nic nie mówiąc zaprowadzili mnie do swojego miasta, w którym dowiedziałem się że nielegalnie wkroczyłem na ich terytorium i tym podobne bzdury. Podobno toczyli jakąś wojnę z jakimś prymitywnym plemieniem. Kiedy sprawdzali moje umiejętności bojowe postarałem się, żeby uznali mnie za takiego co nie potrafi walczyć. Wysłali mnie, żebym pomagał uzdrowicielowi i nauczył się walczyć w jednym z ich obozów na granicy. Do potyczek z tym plemieniem dochodziło dość często więc mniej więcej nauczyłem się gdzie znajdują się poszczególne narządy człowieka. W wolnych chwilach trenowałem walkę i czytałem stare kroniki. W jednej z nich autorstwa niejakiego Llyfra Gwaeda znalazłem wzmiankę iż na tych terenach mieszkał kiedyś jego ród. Podobno został wygnany podczas walk z jakimiś istotami 6 lat temu. Istoty odeszły i sprowadzili się tu ludzie jednak Llyfr opuścił to miejsce. Na końcu znajdowało się jeszcze drzewo genealogiczne rodu Gwaed. Na jednej z bocznych gałęzi na samym końcu znajdowało się moje imię. Zaskoczony przeczytałem, że prawdopodobnie jestem martwy. Kilka dni później kiedy dowódca fortu uznał, że wystarczająco nauczyłem się walczyć postanowił wysłać mnie na południe w celu znalezienia jakichś funduszy na cel wzmocnienia fortyfikacji. Zabrałem swój szamszir i ruszyłem na południe gdzie miałem nadzieję, żaden z jego ludzi mnie nie odnajdzie i nie będzie upominał się o złoto. Chciałem również odszukać resztę mojego rodu jeżeli jeszcze ktoś gdzieś z niego mieszka. Kilka dni później na pewnym turnieju znowu trafiłem na drużynę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Loża graczy / Pamiętniki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin