Forum Rollage yn Astyr - Original RPG
RyA - Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pamiętnik Fay'a

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Loża graczy / Pamiętniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
seoz
biega w kółko


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 1446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechanów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:29, 09 Kwi 2011    Temat postu: Pamiętnik Fay'a

Wpis pierwszy:
Astrid, Wiktoria, Rita, Redgard, Aldenyss, Zenwar - tak brzmią imiona ludzi których dzisiaj poznałem. Spisuję by nie zapomnieć przypadkiem.

Wędrowałem wraz z kuzynem Myrddinem w poszukiwaniu pracy. Mieścina w której się zatrzymaliśmy nie była duża, ale... Karczmę mieli! Tak więc z Myrdą nie omieszkaliśmy skorzystać. Wewnątrz wisiało tajemnicze ogłoszenie w stylu: "Potrza osiem najemków, do wykonania zadania. Płatne po robótce."

Tak się przytrafiło, że ogłoszenie aktualne dosyć było. Usiedliśmy więc przy wskazanym stoliku by czekać na "agenta" który zaprowadzi nas do zleceniodawcy. Gdy rozważaliśmy z Myrdą na czym świat stoi, doczepił się do nas jakiś dziwny blondas w czerwonym płaszczu.
"No! Facet od roboty przyszedł!" - pomyślałem. Jednak człowiek ten zwany Zenwarem był kolejnym interesantem do roboty. Dosiadły się jeszcze do nas Wiktoria z Ritą. Co tu dużo pisać. Kobiety.
Gdy przyszedł w końcu do nas gość odpowiedzialny za robotę (ludzie za naszymi plecami na jego widok szeptali: "Łomatko. Agent Tomek. Chowajta pieniendze ludziska"). W każdym razie gdy podszedł do nas kończył się koncert Astrid. Zgarnął nas (nareszcie!) po tym długim czekaniu w karczmie i zaprowadził do swojego szefa. Przy okazji zaciągnął tam też poznane przez nas przypadkiem w karczmie osoby, oraz Al-de-ny-sa. Trudne imię... Aldante'a, tak brzmi lepiej. Tak więc poszliśmy całą grupką, wraz z Zenwarami, Aldantami, Wiktoriami, Ritami, Astridami no i z Myrdą do pracodawcy.

Gość lokal to miał niezły, szkoda, że prywatny. Zlecił nam zadanie, w skrócie brzmiało tak:
1. Idziecie na cmentarz, znajdujecie klucz.
2. Kluczem otwieracie budynek, zabieracie amulet.
3. Przynosicie amulet, dostajecie nagrodę.
Brzmiało to banalnie prosto. Za banalnie. Przesłuchaliśmy go ile mogliśmy, pytaliśmy o różne rzeczy i... nic!
Postanowiliśmy jednak podjąć się zadania. W końcu pieniądz sam się nie zarobi. Szliśmy szliśmy szliśmy... I szliśmy aż zaszliśmy na cmentarz. Na cmentarzu zorientowaliśmy się, że się ściemniło. Trudno. Pewnym krokiem ruszyłem naprzód i... wpadłem do otwartego grobu! Fortuna się do mnie uśmiechnęła tak szeroko, że bałem się pożarcia! W grobie znalazłem klucz! Aaale... przejrzeliśmy też pozostałe rozkopane groby tak na wszelki wypadek, czy nie ma tam więcej kluczy.

Z kluczem... maszerowaliśmy dwie bite godziny do budynku który miał być "niedaleko". Klucz się nie przydał. Budynek wyglądał na opuszczoną świątynię grożącą śmiercią każdemu kto jest wewnątrz. Weszliśmy tam jednak. Drzwi wejściowe były dawno zniszczone. W środku też nie było nic ciekawego. Redgar znalazł amulet którego szukaliśmy, a dziewczęta wyczarowały skądś butelkę wódki! Dziwne nie?

Nagle huknęło jakby piorun strzelił! Rozejrzeliśmy się. W wejściu do świątyni stała blondyna. Mówiła coś, że głodna jest i by jej oddać co do niej należy. Jednak wódki nie chciała. Na dzień dobry Zen rzucił w nią ogromną kulą ognia! Idiota!... Podpalił cały budynek. Musieliśmy się ewakuować. Za karę kobieta ta a imię jej było Erin kupiła Zena jako niewolnika za worek (pewnie fałszywego) złota, który przypadkiem miała ze sobą.

No potem to oddaliśmy amulet pracodawcy. Wzięliśmy w zamian wóz z końmi, biżuterię, oraz zapasy jedzenia. Taki zysk, a jaka prosta praca... Mógłbym tak chyba zawsze! (poza momentami gdy odpoczywam!) Erin wspominała o jakichś wskazówkach do miejsca ukrycia indeksu portalu kontynentalnego. Trzeba to sprawdzić! Z takim czymś... Ród Mekkyon odbuduje swoją pozycję, a Myrda odzyska hrabstwo!

Poza tym. Ciekawi są ci ludzie co ich poznałem. Sądzę, że warto z nimi spędzić trochę czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
seoz
biega w kółko


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 1446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechanów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:07, 16 Kwi 2011    Temat postu:

Wpis drugi:
Nowo poznana osoba: Elena lodowa czarodziejka.

To było dziwne. Znaleźliśmy się tłumnie w jakiejś mrocznej komnacie. Gasły świece będące jedynym źródłem światła i padaliśmy nieprzytomni! (każdy miał własną)
Po podniesieniu ich bzium w podłodze portal! Skok! Czarna komnata i kolejna! Nie wiem ile ich było, ale za portalem byłem tylko ja, Fel, Myrda i pani Elena.

Streszczając, bo dziwnie się czuję po tym wszystkim. Musieliśmy wkładać nasze świece w różne otwory. Walczyliśmy z jakimś elfiakiem. Miał trochę starych monet które zgarnąłem po tym jak zrównaliśmy go z ziemią. Przykre to było ale nawet nie chciał porozmawiać. Zaatakował nas mimo moich próśb o wyjaśnienie sytuacji i zaprzestanie szarży. Troszku poharatał Fela i jego koteczka. Sierściuchy wywołały u mnie kichando. Ale jakoś udało mi się je zaleczyć dzięki wsparciu duchów. Sam miałęm płytką ranę wzdłuż piersi, ale to nie był problem.

Dalej było świecę w sufit włożyć. Pani Elena popisała się lodową sztuczką i zrobiła schody by Myrda włożył świecę do dziury. Sprytne nie? Co jak co ale byłem zaskoczony praktycznością tej osoby. Przecież zwykle magowie są nieprzyjaźni i w ogóle ble. Spaśluny w sukienkach.

Dalej było pomieszczenie sześcienne (w końcu nie kuliste!). W środku szafa, stolik, łóżko, drzwi. Na stoliku świecznik. Elena wstawiła tam swoją świecę i znikła. Odważnie więc ruszyliśmy w jej ślady i... Obudziliśmy się w karczmie.
(Oo)
Zbiorowy sen? Niee... Wszystko co tam się działo zostawiło na nas swoje ślady. No i mam moneciaki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
seoz
biega w kółko


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 1446
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechanów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:34, 30 Kwi 2011    Temat postu:

Dzień zaczął się od pięknego jak na tę porę roku poranka. Wstając zobaczyłem jakąś kopertę na stoliczku w pokoju. Zostawił ją chyba jakiś zboczeniec... Treść liściku brzmiała następująco: "Radzę ci uważać. Już od dawna mam cię na oku." Zboczeniec jak nic.

Po zadbaniu o poranną higienę i przyodzianiu rynsztunku zszedłem do głównej części karczmy. Zamówiłem śniadanie i dosiadłem się do Zenwara, który gadał z jakimiś dwoma dziwnie nie pasującymi do obecnej hałastry mężczyznami. Się chamy nie przedstawiły, ale widać z północy, bo tego dużego... Tego... Redgarda znają. Więc nic dziwnego, że brak im ogłady. W chwilę potem do karczmy wpadł zakrwawiony człowiek. Skoczyłem zobaczyć czy da się gościa uratować, niestety skonał nim do niego dotarłem. Jeden z dzikusów pacnął mnie. Stary zgred! Żeby tak w potylicę jak dziecko jakieś no! Po czym z pozostałą dwójką dzikusów wylecieli by znaleźć sprawdzę.
Niestety nie udało mi się porozumieć z duchem nieboszczyka. Zbyt szybko opuścił świat doczesny. W chwilę potem Zenwar przegrzebał mu kieszenie, ale nic nie zabrał. Jednak z tego maga może będą ludzie. W końcu okrada się tylko wrogów i złodziei.

Zaraz wróciły dzikusy. Mieli jakąś karteczkęz adresem. Jak go przeczytali to w karczmie ucichło. Jeden z dzikusó nastraszył gmin fałszywym widmem mającym przedstawiać ducha zmarłego. Ci uciekli w popłochu, został tylko niejaki Tajemniczy Ramirez.Straszył nas, że skończymy jak ten gość co na podłodze leżał, ale przeszliśmy się za Redem sprawdzić miejsce. Naszym oczom ukazała się chata bogata. Willa jakaś burżuazja straszna. Weszliśmy drzwiami za którymi korytarz się ciągnął i ciągnął daleko daleko za lasem za rzeką... To znaczy no... długi był. I tam był portal. Redgar z północy bez wahania wskoczył do niego. Człowiek to bez instynktu czy co? Pchać się bez zastanowienia... A jakby tam był wilczy dół? Chcieliśmy się wrócić... Ale drzwi i ściany zabezpieczono jakąś magią. Tak więc dzielnie ruszyliśmy w portal na ratunek tym idiotom co poszli bez namysłu... Przy okazji pan dziki dogadał się z Zenwarem by ten spalił budynek w którym jest portal. Gdy wszystko stanęło w płomieniach wskoczyliśmy do portalu aby znaleźć się... gdzieś. Wysoko, pomieszczenie z wieloma oknami. Cóż... Wyjścia nie widać.
Okazało się, że przeniosło nas do jakiejś wieży. Redgar który nas w to wpakował próbował teraz znaleźć drogę wyjścia no i znalazł. Drogę na niższe, zaciemnione piętro. Tym razem w dół nie prowadziła ukryta drabina a zwykłe kamienne schody. Mag znalazł przycisk. Wielki Redgard z północy bezmyślnie go nacisnął. Jak ja nie cierpię tych północników! I pojawił się snop światła. Dzikus wszedł przodem i zniknął. Kolejny portal cholerny? Ale dobrze... niech idzie przodem skoro nas w to wciągnął. Trubadurka Astrid pukając w ściany pytała ich czy ktoś za nimi jest. Poszedłem dalej za północnikiem Redem.

Chaotycznie to się działo. Dalej kobieta grała na harfie a gdy zniesmaczony jej urodą Redgard rzekł "upiór" zamieniła się w dwa wielkie koty, przypominające lwy z opowieści ojca i dziadka. Dzikus od teraz będzie w Tobie mój pamiętniku występował jako młotek lub młotkowy. Tak więc Młotkowy pogruchotał młotem lewki (a były takie piękne!). W pomieszczeniu została harfa i zamknięte drzwi. W międzyczasie gdy namawialiśmy Panienkę Astrid do gry na harfie, Młotkowy zajrzał za drzwi, a tam jasność poraziła jego zimne północne oczy! A znajdowały się tam dwie człowieczkowate postaci które mówiły, że nie ważne kim są, ale chcą nas ostrzec. "Nie wtykajcie nosa w nieswoje sprawy" bla bla bla. Ostrzeżenie które rano odebrałem na piśmie podobno od nich pochodziło. Cóż, wypadało jedynie podziękować za nie. Lepiej wiedzieć, że ktoś się nakręca na twoją śmierć niż zostać zabitym z zaskoczenia.

Duszki powiedziały, że istnieją po to by nam pomóc i obudziliśmy się na polance. Wieczór już był także odczułem głód dnia całego i wyruszyłem najbliższą drogą z powrotem do tej karczmy w której dzieją się dziwne rzeczy. Trzeba w końcu coś zjeść i iść spać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Loża graczy / Pamiętniki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin