Rollage yn Astyr - Original RPG

Asyrgal

Zasady są takie, że każdy może się włączyć kiedy chce, ale jeśli chce zrezygnować z gry, musi mnie o tym poinformować, bo w przeciwnym wypadku jego postać będzie cierpieć. :evil
- niniejsza gra nie ma żadnego wpływu na nasze postacie w grze czatowej
- rozwój gry będę się starała update'ować codziennie rano i wieczorem (zastrzegam sobie, że z różnych powodów będziecie musieli poczekać na update trochę dłużej)
- w grze nie obowiązują zasady racjonalności, porządku i dyscypliny - innymi słowy jest to czysta rozrywka, więc nie zdziwcie się jeśli w pewnym momencie zleci na Was kowadło, gumowy kurczak czy pocieszny kabanos.
- Bądź co bądź, gra jest skomplikowana. Uwaga, bo nie będę powtarzać: ja piszę co się dzieje, a Wy mi odpisujecie. Koniec. Nie ma limitu słów, to nie matura z angola. Będę tolerowała odpowiedzi jednozdaniowe jak i eseje.
- W Waszym pierwszym poście, napiszcie imię postaci, którą będziecie grać...Nie widzę przeszkód byście grali swoimi wszystkimi naraz, czy też starymi NPCami Razz

Kto wie...może tym razem dotrwamy do końca?
No to jedziemy:

3...
2...
1...

Wrześniowe popołudnie w mieście Wymfire na wyspie Crossoss, położonej w okolicach Zachodniego kontynentu. Siedzicie w karczmie przy plaży popijając drinki ze skorupek kokosków. Za barem stoi małpołak - ofiara klątwy, która dotknęła tutejszych mieszkańców, dla której odwrócenia fatygowaliście się na tę wyspę. Nagroda to 100 złotych monet! Wieczorem jesteście umówieni w wiosce w centrum wyspy z wodzem, który będzie czekał na Was w swojej siedzibie.
- Uuk? - zapytał małpołak, najwyraźniej chcąc się dowiedzieć, czy zamawiacie coś jeszcze.

Kalyar

(postać: Ira, a tak mnie naszlo xD)

<podaje małpoludowi pustą skorupę kokosa> "Jeszcze jednego drinka! Tylko tym razem z dużą parasolka a skorupa kokosa niech będzie wyrzeźbiona w kształt żółwia. A i słomka ma być tak zakręcona, że sam jej widok ma mnie upić!" <po czym wyciąga z sakwy coś na kształt obrusu i używając telekinezy rozwiesza sobie niczym hamak>

Asyrgal

Małpołak spojrzał na ciebie, na kokos, na ciebie, na kokos, na ciebie, na kokos i dał Ci banana. Za Twoimi plecami rozległ się jakiś śmiech. Przy jednym z wystawionych stolików siedział średniego wzrostu mężczyzna. Mimo że jest ciepło, owinięty jest wełnianą opończą z kapturem zaciągniętym na głowę. Jego twarz pokrywają tatuaże przedstawiające zygzakowate kreski.

Kaerthas

(stary dobry Redgard)

<Wielkolud wziął porządny łyk z beczułki którą zawsze przy sobie nosi i spojrzał na Irę> "Prawdziwy drink robi się z alkoholu i ewentualnie z dodatkiem alkoholu, a nie takie soczki co ty pijasz" <Następnie się zaśmiał i znów wziął porządny łyk z beczułki>

Ina

(Nicolai)

<zerknęła kątem oka na wielkoluda a po chwili parsknęła szczerym śmiechem> Miłośnik trunków się znalazł, ale czy pił kiedykolwiek jeżówkę? Tak, tak, wódkę z jeża. <wyciągnęła buteleczkę z brązowawą cieczą> Wspaniała sprawa. I wbrew pozorom wcale nie kłuje w gardło...

Kalyar

"Uuk i Tobie!" <ukłoniła się małpoludowi i dołączyła do rozmowy panującej w karczmie> "Z jeża to mały pikuś, u nas w domu jeży mało więc robią na krasnoludzką modłę - ze szczura marynowanego w spirytusie." <obrała banana i rzeźbi z niego królika>

Ina

Kiedyś wykarmiłam szczurami całą drużynę poszukiwaczy przygód... Tak piali, że mięsko kruchutkie i aromatyczne... Nie powiedziałam im, że to z gryzoni, tyle tam szlachty, tfu, tfu, zafajdanej, żeby się pewnie porzygali i gotowi poszczuć wojskami tatusiów. Psia ich mać. Tacy z nich byli wojownicy jak z koziej dupy trąba, ja sama więcej potworów położyłam i to chochlą! <zakończyła dumnie i westchnęła> To były czasy...

Asyrgal

Wszyscy: poza nielicznymi osobnikami, którzy również skuszeni nagrodą za zdjęcie klątwy przybyli z Wami na tym samym statku, wszyscy goście gospody oraz pracownicy są małpołakami różnych odmian. Po stołach latają wesołe pigmejkołaki i lemurołaki, na żyrandolu siedzi orangutanołak a przy stołach szympansołaki. Nie zabrakło też naburmuszonego gorylołaka w kącie.
Redgar: dziwne...trunek z Twojej beczułki smakuje bananami.

Ina

<rozejrzała się po innych> Myślicie, że to złotko, co o nim mówią, to prawda, czy tylko bajania? Swoją drogą, jestem Nicolai i jestem kucharzem! <dumna> No.. i szukam drużyny! Takiej na złe czasy i co obroni przez wielkimi komarami i da płaszcz jak się wpadnie do strumienia... <wspomina, rozmarzona, co w jej wykonaniu już chyba 40 latki wygląda całkiem dziwnie...>

Daewen · Gość

(Mae)

<siedzi przy stoliku, w wielkim słomkowym kapeluszu i okularach przeciwsłonecznych, popijając koktajl bananowy i zagaduje mieszkańców o ich historie, spisując usłyszane uuk uuuki i próbując dojść do ich znaczenia... stara się też skołować mapę tej wyspy>

Asyrgal

Powoli zbliża się godzina w której powinniście się udać do wodza.
Mae: Twoje zapiski wyglądają jak jakiś dziwny goryli rap, po dłuższych "rozmowach" udało Ci się dojść do wniosku, że nikt z obecnych nie ma mapy - być może będzie w wiosce.

Ina

<zauważywszy, że jej tyrada nic nie dała, po prostu złapała Irę i Redgarda za ramiona i tarmosi> Chodźcie, chodźcie, towarzysze! <bo tak, już ich za swoich uważała...>Trzeba iść do Wielkiego Wodzaaa! I Ty, też chodź! <do Mae> To będzie przygoda naszego życia! Hm... może wodza trzeba jakoś przywitać! <gorączkuje się> Nie wiem, czy moja jeżówka go nie obrazi, może coś jednak bez mięska trzeba...

Yrsa

(Kotek)
<nie do końca wie, co tutaj robi, ale z fascynacją ogląda te śliczne, okrągłe i turlające się wielkie, włochate kulki! nieśmiało zastrzygł uszkami patrząc na resztę towarzystwa i podrzucił w górę swój kokos. Szturchnął pazurkiem jednego z małpoludzi i wlepił w niego kocie spojrzenie> Miau?

Kalyar

"Przynieśmy mu bananów, skoro jest pewnie małpą jak wszyscy!" <zastanawia się>"Albo piwa bananowego.."

Ari

(Dathron)

<wbiega nagle do karczmy, omal nie wpadając na pierwszą lepszą osobę i rozglądając się uważnie po otoczeniu, w końcu jego wzrok zatrzymuje się na zebranej "drużynce"> Przepraszam, czy nikt z państwa nie widział mojego Ciema...?