Forum Rollage yn Astyr - Original RPG
RyA - Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadanie: Nieoczekiwana zmiana.

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asyrgal
Administracyjne Bóstwo


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 3042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:40, 27 Lis 2013    Temat postu: Opowiadanie: Nieoczekiwana zmiana.

    Był wczesny ranek. Maeveen mocowała się z własnymi myślami, stojąc w plamie wschodzącego słońca pod drzwiami do pokoju Sky’a. Po krótkiej chwili niepewnie podrapała paznokciami o drzwi, i nie doczekawszy się żadnej odpowiedzi, zapukała. Cisza. Nacisnęła klamkę i drzwi ustąpiły. Dziewczyna niepewnie zajrzała do środka. Wybrzuszenie kołdry na łóżku sugerowało, że ktoś tam leży i śpi w najlepsze. Ośmielona, wsunęła się więc do pomieszczenia i podeszła do łóżka.
    - Ile czasu masz jeszcze zamiar tak spać? – Śmiejąc się złapała za pościel i ściągnęła nakrycie na podłogę. Zamarła.
    Śliczna ciemnowłosa dziewczyna, spojrzała na nią nieprzytomnie i przecierając oczy usiadła na łóżku.
    - Która to godzina?
    Gdzieś pomiędzy „rozszarpać jej gardło” a „wypatroszyć ją żywcem”, przez myśl Mae przemknęło: „Gdzie jest Sky?”.
    Tymczasem dziewczyna wstała i przeciągnęła się. Była wysoka i szczupła, a przy tym bardzo ładna, co jeszcze bardziej zirytowało wampirzycę.
    - Co tutaj robisz? – zapytała lodowatym tonem siląc się na uprzejmy uśmiech.
    Dziewczyna roześmiała się (Mae ze zgrozą przyznała, że nawet śmiech ma ładny). – Skoro już mnie obudziłaś o tak barbarzyńskiej godzinie, to przydaj się na coś i zrób mi herbaty. – Maeveen nie wiedziała, czy ma ochotę ją zabić bo zastała ją w łóżku Sky’a, czy za to, że jest tak onieśmielająco ładna, czy może za to, że bezczelnie wydaje jej rozkazy w jej własnym domu.
    - SAMA. SOBIE. ZRÓB. – wycedziła przez zęby, odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju zatrzaskując drzwi z hukiem.
    Szybkim krokiem zaczęła iść w stronę jadalni. W głowie kłębiły jej się setki pytań i morderczych myśli. Nie zdążyła się zanadto oddalić, gdy po chwili do jej uszu dobiegł histeryczny krzyk, sądząc po głosie, nieznajomej. Zatrzymała się i z niechęcią zawróciła. Bądź co bądź OBCA była tutaj gościem (aczkolwiek nieproszonym), więc należy jej się gościnne traktowanie, a więc rozszarpywanie i patroszenie nie wchodziło w rachubę. Przynajmniej nie przed kolacją. Z tymi myślami wkroczyła ponownie do Sky’owej sypialni a nie zastając w niej żywej duszy, skierowała swoje kroki do drzwi łazienki.
    - Wszystko w porządku? – usilnie starała się, nadać temu pytaniu zatroskany ton.
    Drzwi rozwarły się błyskawicznie, skąd wypadła na nią odziana jedynie w ręcznik niewiasta. Obca złapała ją za ramię i wciągnęła do łazienki palcem wyciągniętej ręki celując w lustro.
    - A czy to mieści się w granicach „porządku”? – zapytała histerycznie. Maeveen spojrzała na sylwetki dwóch atrakcyjnych dziewczyn odbijające się w lustrze.
    - Masz rację, stoisz zdecydowanie za blisko. – Zniecierpliwiona wampirzyca wyszarpała się z uścisku i odsunęła od dziewczyny. – Mogę wiedzieć, o co było tyle krzyku?
    W tym momencie usłyszały jak ktoś wbiega do sypialni. W drzwiach do łazienki stanął Robin.
    - Co się tu dzieje? Słyszałem krzy… – jego oczy spoczęły na owiniętej jedynie w ręcznik nieznajomej. – Witam śliczną panią – Elf doskoczył do dziewczyny, odtrącając zniesmaczoną Mae. Ujął ją za rękę i schylił się by pocałować w dłoń. – Sky nie wspominał, że będzie miał taką uroczą….
    ŁUP! Pięść tej „uroczej”, wymierzona dokładnie między oczy Roba posłała go prosto w naprzeciwległy kąt łazienki.
    - Robin! – Maeveen padła przy znokautowanym przyjacielu przyglądając się, jak na środku jego czoła rośnie w oczach wielki, dorodny guz. Tego już było za wiele! Gościnność gościnnością, ale są w świecie pewne granice! Zerwała się na nogi i z nienawiścią w oczach skoczyła, niczym polujące zwierzę na nieznajomą dziewczynę. – JAK ŚMIESZ?!
    Dziewczyna okazała się szybsza. Złapała Mae za nadgarstki i wykręciła ręce na plecy, unieruchamiając.
    - Kim jesteś? Gdzie jest Sky?! – zawarczała w swojej bezsilności wampirzyca.
    - Gdzie jest Sky?! – Dziewczyna puściła ją. Ryknęła wściekła. Chwyciła stojące na szafce szklane naczynie i cisnęła nim o ścianę łazienki dając upust swoim emocjom. – MAE, DO CHOLERY! TO JA! SKY LARKINSON!

    ***

    Cisza, która zapadła po tych słowach zdawała się trwać całą wieczność. Przerwał ją dopiero krzyk Robina.
    - STARY! JESTEŚ LASKĄ?
    - Ale…jak? – Do Maeveen dopiero teraz dotarło w jakiej znaleźli się sytuacji.
    - Skąd mam wiedzieć? – pisnęła Sky i wzdrygnęła się na dźwięk swojego głosu. – Jak kładłem się spać, byłem zupełnie normalny.
    -Chciałeś powiedzieć, „byłem zupełnie mężczyzną” – poprawiła go Mae urażona sugestią, że bycie kobietą to coś nienormalnego.
    - Serio? Będziesz mnie teraz łapać za słówka? – warknęła na nią dziewczyna siadając na brzegu wanny.
    Robin, wciąż zszokowany, zalegał w tym samym miejscu w rogu łazienki. – Ale stary….JAK? – Dźwignął się na nogi, najwyraźniej zapominając o wywiniętym przed chwilą orle. – KTO?
    - Ktoś musiał wejść tu w nocy kiedy spałeś i cię jakoś…zaczarować. – Mae z trudem powstrzymała się, żeby nie parsknąć śmiechem.
    Sky błyskawicznie łypnęła na Robina, jako podejrzanego, który ma brzydki zwyczaj wchodzenia do jej pokoju kiedy chce i najczęściej nie drzwiami.
    - O nie, stary! Takiego czegoś to bym nawet zaprzysiężonemu wrogowi nie wywinął.
    - Racja. Musimy znaleźć tę wstrętną babę i….
    - Chwila! Dlaczego z góry zakładacie, że to kobieta? Mężczyźni mężczyznom wycinają gorsze numery!
    Spojrzeli na nią z politowaniem, po czym skwitowali chóralnie:
    - Nie zrozumiesz tego.
    Mae już miała się odgryźć, ale westchnęła tylko ciężko kręcąc głową. – To, ja zrobię herbaty.
    - Zrób coś mocniejszego…ja tego na trzeźwo nie przeżyję. – Sky wyciągnęła z szafki szczotkę i zaczęła zamiatać rozrzucone po podłodze szkło. Jej wzrok spoczął na wpatrującym się w nią Robinie. – Co się tak gapisz?
    - Mogę umyć ci plecki? – zapytał złośliwie elf i wybiegł z łazienki, zanim wściekłość Sky’a dosięgła ponownie jego twarzy.
    Po kilku minutach Sky wyszła ubrana w swoje męskie ciuchy.
    - Uh…nawet chodzi się dziwnie… - jęknęła i usiadła na krześle.
    - Środek ciężkości został przesunięty na biodra. Przyzwyczaisz się – Mae postawiła na stoliku trzy filiżanki herbaty i cukiernicę.
    - Wolałbym nie. I prosiłem o coś mocniejszego.
    - Chcesz się wstawić już o szóstej rano? No ładnie dzień zaczynamy. – Prychnęła. – Pij. Dodałam trochę ziółek na uspokojenie.
    - A nie masz może czegoś na zmianę płci?
    - Kochani, kłótnie do niczego nas nie zaprowadzą. Musimy się zastanowić, co było przyczyną tej… nieoczekiwanej zmiany. – Robin upił łyk herbaty, zerknął czy Mae na niego nie patrzy i wypluł to do doniczki stojącego obok kwiatka.
    Maeveen wstała gwałtownie. – Mam! – zawołała. – Pójdę po wujka Caela. Zna się przecież na urokach, na pewno da nam przynajmniej jakieś wskazówki. – Mówiąc to wybiegła z pokoju.
    Sky jęknęła zrezygnowana i złapała się za głowę, wplatając palce w ciemne, bujne włosy. – Robin...musisz mi coś obiecać.
    - Wyciągniemy cię z tego stary, obiecuję!
    - Jeżeli nic się nie da z tym zrobić to mnie zabij…
    - Ale Sky! Przecież…
    - ZABIJ MNIE zanim dostanę pierwszej miesiączki!
    Zapadła głucha cisza. Zegar na Wysokiej Wieży zaczął bić na śniadanie. Korytarze wypełniły się codziennym szumem i odgłosami ziewania studentów zmierzających do stołówki akademickiej.
    - Dobrze przyjacielu – powiedział z powagą Robin.

    ***
    Nie minęło dziesięć minut, jak z cichym pyknięciem, na środku pokoju zmaterializował się Cael, trzymający pod ramię Mae. Sądząc po minie wampirzycy, teleportacja nie należała do grona jej ulubionych środków transportu. Sekundę później, obok czarodzieja pojawiła się Tourvi. Zachichotała widząc pytające spojrzenia Robina i Mae – Musiałam to zobaczyć, wybacz Sky. – Namierzyła swoim zielonym spojrzeniem, siedzącą na krześle dziewczynę i zaniosła się śmiechem. – To prawda! Hahaha!
    - Kochanie…nie zaszkodziłoby jakbyś była odrobinę…delikatniejsza – Cael spojrzał na żonę z zakłopotaniem, po czym podszedł do Sky’a i obejrzał ją dokładnie. Położył jej ręce na głowie, zamknął oczy i zaczął coś mamrotać pod nosem. Wszyscy obecni w pokoju poczuli poruszenie powietrza między ich stopami.
    Sky, starając się ignorować parskanie dochodzące od strony bogini, cierpliwie czekała na diagnozę czarodzieja.
    - Sprawa jest poważna – powiedział Cael zdejmując ręce z głowy dziewczyny. – Nie chcę was martwić, ale mamy tu do czynienia z naprawdę paskudnym urokiem.
    Uderzony tymi słowami Sky gwałtownie podniosła się z krzesła, przewracając je. – Ale…to można odkręcić, prawda?
    - Owszem, na każdy urok istnieje przeciwzaklęcie. Trzeba jedynie znać treść i matrycę czaru, który został rzucony. I z tym będzie największy problem Sky, bo magia użyta w twoim przypadku jest tak zaawansowana, że niemożliwe jest by mógł to zrobić ktokolwiek z Akademii.
    Zapadła cisza, którą przerwał odgłos głowy Sky’a uderzającej w blat stołu.
    - Wujku – Mae złapała dziewczynę za głowę, zanim ta zdążyła ponownie powędrować na spotkanie z twardą powierzchnią. – co masz na myśli mówiąc „treść i matrycę”? Czego konkretnie mamy szukać?
    - Treść, jak łatwo się domyślić, to słowa. A konkretniej inkantacja jaką mag musi wypowiedzieć rzucając zaklęcie. Matrycą, nazywamy źródło energii magicznej, z którego czerpie moc. Może być to siła życiowa płynąca z natury, kosmiczne fale emitowane przez gwiazdy albo i siła duchowa jego przodków, duchów-opiekunów. Świat magii jest bardzo złożony i tak naprawdę ciężko jest go opisać lub wytłumaczyć.
    - Czyli wszystko sprowadza się do tego, by dorwać osobę, która to zrobiła. – podsumował Robin.
    - Tak. Można od tego zacząć. – Zgodził się Cael, klepiąc pocieszająco Sky’a po ramieniu.
    - Czy…jest jeszcze inny sposób? – Kapłan spojrzała na niego z nadzieją w oczach.
    - Tak, ale wymaga bardzo dużo czasu i pracy. I niesie za sobą pewne ryzyko. Polega to na skrupulatnym sprawdzaniu każdej matrycy, opracowywaniu na jej podstawie przeciwzaklęcia i wypróbowania go na Sky’u.
    - Brzmi jak strasznie dużo roboty – mruknął Robin.
    - A jakie jest ryzyko, o którym wspomniałeś? – Zapytała Mae.
    - Niektóre matryce mogą wywoływać nieoczekiwane reakcje w zetknięciu ze sobą.
    - A konkretniej? – Poziom beznadziei w głosie Sky’a sięgnął punktu krytycznego.
    - Nie wiem. Magia jest nieprzewidywalna.
    - Świetnie! – Sky z irytacją wyrzuciła ręce do góry i zaczęła krążyć po pokoju.
    Cael westchnął i uśmiechnął się pocieszająco. - Spróbuję polatać po wszystkich znajomych gildiach magów i ich bibliotekach. Może znajdę kogoś, kto pomoże mi znaleźć jakieś rozwiązanie w tej sytuacji.
    - Dzięki Caelu. – powiedziała Sky w stronę miejsca, gdzie przed chwilą stał czarodziej.
    - Nie martw się Sky. Przyzwyczaisz się do sukienek. Magowie ciągle w nich chodzą i nie narzekają! – rzekła na pożegnanie Tou i zniknęła zanosząc się śmiechem.
    Sky, łypnęła z wściekłością na swoje odbicie w wiszącym na szafie lustrze. Dłońmi złapała za swoją klatkę piersiową czując miękkie wybrzuszenia, których nie powinno tam być, po czym dotknęła się na wysokości krocza, gdzie ewidentnie czegoś jej brakowało.
    Wydała z siebie jakiś niewyraźny dźwięk, po czym wybiegła z pokoju. Maeveen już wstała by za nią ruszyć, ale poczuła na ramieniu rękę Robina.
    - Ja się tym zajmę. Może w towarzystwie mężczyzny poczuje się lepiej.
    Mae zgodziła się, że to rozsądne. – To ja zajrzę do biblioteki. Może w książkach znajdę coś, co nam pomoże.

    ***

    - Wiesz co, Robin?
    - Mmmm?
    Sky wyciągnęła wygodnie nogi. Wiatr szumiał przyjemnie w koronach drzew.
    - Źle się czuję z tym, że Ci tak przywaliłem. Proszę – nadstawiła mu policzek. – Uderz mnie i będziemy kwita.
    - Zapomnij o tym.
    - No weeeeź.
    - Sky… nie biję dziewczyn.
    Kapłan przez chwilę miał mu ochotę znowu przyłożyć, ale te trzy butelki wina, które przed chwilą w siebie wlał chyba zaczynały działać. Siedział z najlepszym kumplem, w ich ulubionym miejscu w lasku przy strumieniu i pił dużo alkoholu. Humor nareszcie mu się poprawił.
    - A wiesz co? – Zapytał elf, przesadnie intonując sylaby. – A ja myślę, że to doskonała okazja na dokładne poznanie…um… wroga.
    - Sze so?
    - No wiesz…jesteś panienką. No to…możesz zobaczyć jak to jest…
    - Robin, szczałym szasunkiem, zanim soś powiesz…to się zamknij.
    - Wypijmy za to – stuknęli swoimi butelkami w toaście i pociągnęli po solidnym łyku.
    - Kurka…winko się kończy.
    - To wiesz co? Weźmy kobyłki…i jedźmy do miasta nad morzem. .. Słyszałem, że w porcie sprzedają takie driny, że podobno są już nielegalne.
    - To jedziemyyyyy – Sky złapała się pnia drzewa, żeby wstać, ale znowu rypnęła na cztery litery. – Oh…stary.
    - Nie martw się! – Robin, co prawda chwiejnie, stanął tuż obok niej, oferując ramię. – Będę twoim chwiejącym się oparciem.
    Jednak Sky wyglądała na bardzo czymś przejętą. Spojrzała na niego przerażona.
    - Robin…
    - Tiiiiiaaaak?
    - Ja muszę….za potrzebą.
    - No to idź.
    - Nie wiem jak!
    - No…kucnij…jak przy numerze dwa.
    - To takie poniżające – Kapłan wstała chwiejnie i oddaliła się w stronę krzaków. Robin spróbował w tym czasie pozbierać leżące dookoła butelki, ale po chwili stwierdził, że w obecnym stanie jego trzeźwości jest to zbyt trudne. Zarośla zaszeleściły. Wróciła Sky, wyraźnie zniesmaczona.
    - Jak było? – Robin uśmiechnął się szelmowsko.
    - Nie było źle… aczkolwiek muszę jeszcze nad tym popracować, żeby nie chlapać na…
    - Stary, spytałem przez grzeczność! Oszczędź mi szczegółów.
    Ruszyli chwiejnie w stronę stajni, gdzie przez długi czas starali się osiodłać konie. Gdy wreszcie jako tako, zwierzęta były gotowe, drugie tyle czasu próbowali na nie wsiąść.
    Robin usadowił się wygodniej w siodle i gwizdnął na klacz po czym ruszył w stronę dziedzińca, by następnie pokracznie obrócić się i skierować konia w stronę bramy. Ujechali dwie mile, nim zorientowali się, że jadą w przeciwnym kierunku do morza. Śmiejąc się więc i kłócąc na zmianę zawrócili i wyjechali tym razem właściwą drogą, wiodącą do głównego traktu.

    ***

    Szybkie kroki ośmiu par stóp rozbrzmiewało w korytarzach trzeciego piętra. Gdy Daewen zobaczyła zbliżające się do skrzyżowania korytarzy postacie, przyspieszyła.
    - Tourvi! – Wydarła się zirytowana. – Ja rozumiem, że to twoje dzieciaki ale wszystko ma swoje granice! Siedem butelek Bagnówki to już alkoholizm!
    - Od kiedy jesteś taka radykalna? – Żąchnęła się bogini. – Moi chłopcy są na wycieczce ze swoim rokiem, zapomniałaś? Wracają pojutrze. A z ważniejszych kwestii Ughurk i Oghurk mają ci coś do powiedzenia.
    Dwaj orkowi szamani, zatrudnieni na stanowiskach woźnych-woźniców skinęli uprzejmie głowami. W tym momencie, zza rogu wpadł na nich Nicky – zamkowy stajenny.
    - Księżno! Co za szczęście, że jesteś! Mam ważną…
    - Hola! Ug i Og byli pierwsi! – zawołała Tourvi.
    - Co mnie obchodzą wasze problemy? SIEDEM butelek Bagnówki wyparowało z mojej bardzo prywatnej piwniczki!
    - Kharrok! Dolicz pani do tego zatem magiczny wóz… - wychrypiał Ughurk.
    - Ursh ogram. – Skwitował Oghurk.
    - I..i….dwa konie…ale akurat z nimi to wiem, co się stało – dodał roztrzęsionym głosem Nicky.
    Daewen mając dziwne przeczucie, że te zniknięcia mają ze sobą dużo wspólnego, odetchnęła głęboko.
    - Dobrze. Co z tym wozem?
    - Czyściliśmy go wczoraj wieczorem i na noc zostawiliśmy na Dziedzińcu Konnym, obok stajni, ursh. Dzisiaj zauważyliśmy że go nie ma, ursh.
    - Ohrrrk. – skwitował Oghurk.
    - A ja widziałem, jak wcześniej….profesor Robin w towarzystwie jakiejś kobiety wpychali na niego dwa konie, krzycząc do siebie, że tak będzie szybciej…i nie wyglądali na do końca trzeźwych.
    - Po co im konie? Przecież wóz potrafi latać. – parsknęła Tourvi.
    - Wypili siedem butelek Bagnówki. I to jeszcze rocznik, który trzymałam na SPECJALNE okazje. – Wyjaśniła załamana Dae. – Po takiej ilości nawet wożenie koni na wozie ma jakiś sens.
    . . .
    Tymczasem, trochę dalej i trochę wyżej, między chmurami, rozświetlony magicznymi runami wóz mknął przez przestworza. Siedzące na nim, odrętwiałe z przerażenia kobyły trzęsły się, obserwując z niepokojem Robina i Sky’a, którzy z rozłożonymi szeroko rękami, stali dumnie na „dziobie” i śpiewali:
    - NEAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAR, FAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAR, WHEREEEEVER YOU AAAAAAARE! I BELIEEEEEEVE THAT, MY HEART DOES GO OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOON!*


    _________________________________________________________________
    * Celine Dion "My heart will go one" (muza z Titanica)



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asyrgal dnia Pon 17:29, 02 Gru 2013, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asyrgal
Administracyjne Bóstwo


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 3042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:39, 28 Lis 2013    Temat postu:

Dodałam kolejną część Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asyrgal
Administracyjne Bóstwo


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 3042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:20, 29 Lis 2013    Temat postu:

Update ^^. Dodaję codziennie po półtorej strony w wordzie XD. W sumie to tak jakbym rysowała po stronie/dwóch komiksu ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Rollage yn Astyr - Original RPG Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin